Gloria victis?
Pisałam do ciebie na poste restante
- nie ma się czego bać,
uśmiech gubiłam z jesiennym liściem,
jak pióra spłoszony ptak.
Pielęgnowałam fiołki nawozem z
dżdżownic,
uczucia pieściłam kremem Nivea,
i kapelusze kradłam polnym strachom,
z piernikowego ciasta lepiłam dach.
Żywiłam się snami bezgrzesznie
- w biodra nie pójdą przecież,
niebieskie migdały smakują bosko
wreszcie niech padnie na ciebie.
Więc się zdarzyło, całkiem zwyczajnie
bo trudno się wciąż oszukiwać,
prawda z oliwą wypłyną na wierzch -
w zielone z miłością zawsze przegrywam.
Komentarze (4)
Gloria victis tylko kwestią czasu....
Kiedy Twoich słów widać zaklęcia....
Proszę, tylko nie zwalniaj marszu....
A wpadniesz w miłości objęcia
może tylko bitwa teraz dojrzalsza zieleń letnia Wiersz
napisany dobrze lekkie pióro Dobry Pozdrowienia
Nie wiem na czym polega przegrana, lecz Twa rymowanka
niezwykle udana.
prawda nie zawsze musi oznaczac przegrana w milosc :)