Gniazdko
Czekając na helikopter otwieram konserwę
Stara poczciwa podróżna tyrolska
Pani pozwoli że pani przerwę
Jak w takich górach zgubić się można?
Kochany panie pan nie masz taktu
Zero kultury z zachowań pierwotne
Odeszłabym lecz nie mam jak tu
Gdyż pod tym samym numerem moknę
Wkrótce ten deszcz się ścianą stanie
Naszym oczom rozbłysną lawiny
Tymczasem ja na drugie śniadanie
Mam jeszcze łyka jestem szczęśliwy
Egoizm przez pana się ciurkiem przelewa
Dobrze że jestem tu tylko złudzeniem
Ono całkiem samotnie się miewa
Przed skrajnym zmęczeniem i odwodnienien
Dla pani dobrze cóż dla mnie nie bardzo
Albo odwrotnie czas jest kukułką
Znalazł po drodze pojemne gniazdko
Podrzucił jajko przykrył pod chmurką
Teraz już tylko upływ jest prawdą
Musi się krew wezbrać wzbuzować
Aby ktoś w końcu wykrzyczał JAK TO?!!
Trzeba se było gniazdka pilnować..
Komentarze (3)
Fajne usadowienie akcji
Nadzieja do działań napędza,
czasem głupich - sen z oczu spędza.
Fajny ciekawy wiersz, a gniazdka trzeba pilnować, żeby
inne ptaszysko nie podrzuciło swoich jajeczek.
Pozdrawiam.