Godność nie bycia człowiekiem
Natchnieniem w oku i nozdrzem palącym,
Arabiczku sułtańskich orszaków,
Kipisz życiem, rozbujany, jak wicher
zebrany
Mając kształty swych planów.
Tak dumny, kopyta gniewnie podnosisz,
Cień Twój tańczy, szafirowa struga,
Ziemia spod nóg, niebo z nad grzyw
Słońce niespokojnie mruga
Każdy Twój ruch, każda w oku iskierka
I liść grzywy odrzucany z czoła
Miłość do wiatrów płowych powiewu,
I bezkres przestrzeni wciąż woła.
Zryw kopyt do przodu, trzasnął piorun
wolności
Chcesz znów spod orlich gniazd iść
przodem
Nosisz godność nie bycia człowiekiem!
Teraz z wodą rwącą pędzisz szalonym
galopem.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.