Golgota Oświęcimska
Wszystkim tym którzy dźwigają swoje krzyże
I
Krocze ciężko choć nic ciężkiego po moim
ciele nie zostało.
Jde dumnie na sad...
... choć wyrok już zapadł
Cichy sąd, cicha nieznana mi
sprawiedliwość
Nikt na tym sądzie nie da mi Biblii do
ucałowania
Nikt nie będzie mówił prawdy...po co?
I tak ona nic nie zmieni...
II
Krocze a za mna sędziowie..wyrok juz
zapadł
Nie pytam jak brzmi...On nie brzmi!!
Zimne są serca mych sedziów
zimna jest ich broń
i zimne są monety wypełniające ich
kieszenie
III
Upadam
IV
Nie ide sam kroczy ze mna wiele dusz
doskonalszych...
Pochylony jestem..i niegodny
Nie potrafie dorównac im kroku...
Wtem z tłumu, który łzy połyka i zlizuje z
twarzy spragniony wody...
...Wychodzi na przeciwko Matka!
Nie jest moja matką, bezgrzeszna
Ja- bękart niebieski przy Duszy
Najświętszej płaczący...
Bo którz mi będzie ojcem..tylko Ona!
V
Coraz mi cieżej...
Z utęsknieniem wyglądam końca drogi
Aż tu nagle chwyta mnie czyjaś dłoń!
Człowiek taki sam jak oni...
W mundurze SS
Co mam poradzić?
Niesie mnie ..
on tez tam idzie...
tam gdzie ja...
VI
Łzy zalewają mi Świat
Droge moja ze żwiru usypaną..
I widze krew...Jak głupiec wyciagam
dłonie...
myśle że to krew Zbawiciela za mnie
przelana!!!
Upadam pod mocą jej srtumienia
VII
Słodkie wino oblepiło mój luźny pasiak
Lepi sie do ciała jak ich kije
A tłum znów sie rozstepuje..
Wybiega kobieta w panice...krzyczy
Biegnie do mnie by łzami swymi mnie obmyc i
napoić...
Nie dobiegła...
VIII
Jak mam mówić do tłumu kiedy jezyk mój jest
jak kołek?
A tłum wciaż lamentuje, a mnie wciaż za to
biją...
Nie przestaną lamentować...wiedza ze tez
kiedyś pójdą moją drogą...
Więc czy płaczą nademną?
Czy nad swym własnym krzyżem?
IX
Ach celu mój utęskniony!
Juz tak bliski jesteś! Tak bliski!
Znów budzi sie w starcu młodzieńcza
głupota...
stare nogi nienadażają za młodym umysłem
Upadam
X
Wlecza mnie na miejsce gdzie ma sie
wypełnic ich wyrok...
Przy tłumie gapiów odklejają odemnie
pasiak
Nic nie czuje nawet zimna...
XI
Staje spokojnie pod murem i oddycham po
swojemu
Oni nadal ze mnie drwią
Chłostają me ciało opóźniając to na co
czekam z utęsknieniem..
XII
Wkońcu odwracam twarz do muru i czuje
słodki zapach lipowy
Głośny śpiew ptactwa i śmiech dzieci
Ktoś wodą oblewa mi twarz
Orzeźwienie przychodzi natychmiast
A te piski... to ludzki śmiech, tych którzy
beztrosko chlapia mnie..
Radosny i ja bawie sie z nimi w błekicie
wody
XIII
Sprawiedliwość bierze mnie w ramiona
nie pozwala dotknąć mnie nikomu prócz
niej...samolubna
Tuli mnie w dłoniach a me przymknięte
oczy
Pieści jasnymi barwami...
XIV
Wkońcu dotarłem..czuje to teraz na całym
ciele..
I raduje sie ze starczyło mi sił...
Choc jestem rzucony pod kolczastym
drutem...między krzyze
Śniąc o miękkim łożu i białych
bandazach...
Prowadze dialog z duszami, które również
zaszły aż tutaj...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.