Gordyion
Dlaczego zawsze wracam tam gdzie nie
byłem?
znów wymuszasz czynienie znaku krzyża
zacząłem nareszcie robić coś dla siebie
a mówisz że ciebie ciągle tym poniżam
Zapraszasz do swojego pięknego świata
szukając przyodzienia czarnego koloru
nawet w twoich ramionach nie czuję
miłości
gdzie wolna wola skoro nie dajesz
wyboru?
We dwóch dawaliście nawiedzone obietnice
ty przestaniesz sączyć krwawy kruszon
on za cierpienia zbawi moją duszę
Niebo z twoimi znakami zawahania
gdzie sam pogubiłeś się i niczym węzeł
gordyjski
nie dokonasz swojego rozplątania
Mówiłeś że życie jest największym darem
i twej miłości wystarczy do końca świata
czy odkupiłem swoją największą karę
gdy oddałeś mnie w szpony szarookiego
kata?
W imię ojca syna i ducha
kazałeś konać niemym krzykiem
cisza była tak głośna aż głucha
odbierając na zawsze sens istnienia życiem
Komentarze (5)
Przygnębiająco.
Pozdrawiam :)
Daje do myślenia ten ciekawy opis.
Dziś u Ciebie jestem i zaległości nadrabiam.
swietny wiersz, ciekawie napisany, rownomiernie,
wciagajaco, a zarazem wyzywa do odpowiedzi ktorej
niema
Bardzo wciągające
Przytłaczające pogubienie peela.
Pozdrawiam