Gość na złość
Puk stuk
zapukał do mych drzwi
odważnie
czy on ze mnie drwi
strach
siejący wszem spustoszenie
stop
nim wejdziesz okaż swe zaproszenie
stuk puk
nadal stoi u drzwi moich
wytrwaly zawistny w poczynaniach swoich
wie że drogę mu sama utorowałam
jednakże poddać się mu
nie nie
obiecywałam
Puk
a stukajże swym diabelskim ogonem
lecz nie licz że wyjdę do ciebie z
pokłonem
bo jakoś życia mi się od tak zachciało
a wszystko inne gdzieś w swiat uleciało
Stuk puk
stuk puk
i nagle cisza głucha
odeszło
nikt nie szepcze nic do mego ucha
odeszło
a jednak strach pokonałam
wygrałam
choć jeszcze wczoraj tak się go bałam!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.