Gotowość
pisane w Prokuraturze - stan wojenny 1982 r.
Jest pustka, w której czekam na los.
Jest los, toczący siebie jak kamień.
Nikt nas nie ostrzegł,
chociaż wilk - wył
oswojony jak pies.
Kolej na mnie.
Czas się poznać
z łańcuchem, kagańcem.
Are You ready?
(czas - najwyższy...) - "Zanurzać!..".
autor
Wiktor Bulski
Dodano: 2019-04-30 23:26:04
Ten wiersz przeczytano 1960 razy
Oddanych głosów: 21
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (28)
Abndoni - napisałeś, ze zawsze nalezy być człowiekiem.
Często to powtarzalem - w wojsku wobec - formalnie -
podwładnych. - i to był - błąd! czy w prokuraturze
zachowalem clowieczeństwo - nie przypominam sobie w
czynnościch pracownczych jakichkolwiek działań
wykraczających po za rozumienie ustawy, ale duch jej
byl dośc paskudny. Po mojej bardzo godnej i aktwnej
postawie po przyjęciu do pracy - wkrótce zacząlem czuć
się zaszczuty, zostalem zlamany: nastąpil rozpad
osobowości, wykoslawienie osobowości i b. pważne
zaklocenia psychiczne. okazalem się ziarnkiem, ktore
nie rozsypalo kamienia mlyńskiego - trafilem do
szpitala psychiatrycznego i rozstalem się z
prokuraturą. Z uwagi na to, ze praca ta w moim zyciu
byla jedynie epizodem - nie objęla mnie ustawa
dezubekizacyjna, ale - nigdy nie bęe miałp odstaw do
tzw. dodatku kombatanckiego - przysługującego
dzialającym w opozycji instytucjonalnie
zorganizowanej.
Trudno oceniać tamte czasy, wszystko było postawione
na głowie, na złamanie opornych, machina ich pożerała.
Ważne, żeby zawsze być człowiekiem, postępować tak,
żeby spokojnie spojrzeć w lustro. Podobno po latach
historia nas oceni, ale znów wrócę do tezy, że
wszystko zależy kto dzierży ster władzy. Piszesz, że
pracowałeś w prokuraturze, to pewnie objęła cię ustawa
dezubekizacyjna, czyli wsadzenie wszystkich do jednego
wora. Nie mam takich doświadczeń zatem nie wypowiadam
się o przeżyciach autora. Choć czas stanu wojennego
spędziłem w wojsku, tak że można powiedzieć, że byłem
nie po właściwej stronie barykady w jednym z
epicentrów - Nowej Hucie, a że był to czas zagrożenia
życia, jakoś nie wracam do niego, bo za dużo
szczegółów utkwiło w pamięci. Nawet uświadomiłem sobie
teraz, że nie napisałem o tym, żadnego wiersza.
No cóż taka jest cena transformacji, Twoja może na
górze moja bardziej oddolna.
A wiersz, jak widać, stan ducha ziarnka piasku w
trybach machiny.
Potrafisz zaciekawić.
Pozdrawiam, Wiktorze :)
Meluzyno! zwykle czytamy jeynie o ofiarach i
pokrzywdzonych ze stony zorganizowanych w strukturach
Solidarnosći. - byly jednak próby - skuteczne proby
zmian - realizowane w samym aparacie wladzy. W tych
szergach - bylo także wielu poszkodowanych. oczywiście
- samo poszkodowanie czy dązenie do przeman - nie jest
tytulem do chwały:liczą się fakty. Co zmienileś -
Franciszku, Wojcuechu, Wiktorze?... - i zaraz za tym :
i gdzie dzisaij jesteś? - po ktorej stronie tęczy?
Moim zdaniem należy o tym pisać, mówić.
Przeczytałam z zainteresowaniem.
Pozdrawiam:)
Jazkólko! -ten czas (ok.1,5roku) podobnie jak
rocznasłużba wojskowa - to byly jedynie krotke
epizody, ale zadecydowały i przesądzily o całym moim
dorosym zyciu. Zarowno jednostkę wojskową, jak i
rodzaj pracy zawodowej - wybalem najgorzej, jak
moglem.
Wiersz krótki, a kawał tu historii, kawał Twojego
życia - niestety, z potocznym "kawałem" nic nie ma
wspólnego... Szare czasy, czasy trudnych wyborow
między czarnym a mniej czarnym... Pozdrawiam iżyczę
miłej majowki!
Moli! - czas pracy w prokuraturze wspominam chyba
gorzej, niż przesladowanie w wojsku. zupelnie
zatracilem zdolność swobodnego rozumowania. Dla mnie
ten czas byl gehenną i czasem apokalipsy. Nikt i nic
nie mogło mi pomóć, mimo, ze otrzymalem na neformalnym
sprawdzienie wszystkich warszawskich aplikantow
najwyższe notowanie. Nie bylem jednak żadnym
championem:wkrotce wylądowalem w szpitalu - wyczerpany
do końca. Sprwadzian pisałem w stanie kompletnego
odurzenia psychicznego i skrajnego wyczerpania.
Pozdrawiam Moli:)
Witaj,
były straszne czasy i makabryczne przeżycia...
Z pozdrowieniami.
Drogi Wiktorze. Jak dostało się pałą od obcego, to
jeszcze idzie przeżyć, ale najbardziej żle rany sie
goją, jak je zada bliska osoba. Trzeba żyć, a tamto
zapomnieć. Życzę Ci wszystkiego
najlepszego.Pozdrawiam.
Najko! - czy nie warto wracać. Dla mnie osobiście - to
dość wazna narracja: opowada o losie czlowieka, ktory
usilowal uczestniczyć a zlamaniu systemu - wchodząc w
jego struktory. wydawło m się to drogą dośc naturalną.
Takich pewnie było więcej. System - po ujawnieniu -
starał się ich przemielić: złamac lub wypluć. Troche
to przypomina przeniakanie w latach cztrdziestych do
aparatu represji ludzi związanych z ruchem
niepodległoścowym: wielu trafiało do więzień, mogły
być nawet wyroki śmierci ( z tego , co wiem, to byly),
a pozostali tworzyli - chcąć nie chcać - podwaliny
systemu i trwając - starali się tworzyć klimat
przychylnejszy dla zmian - dla lepszego życia. Nawet w
latach osimdziesiątych - takie proby nie były proste.
przykladowo jedynie powiem, ze na Uniwersytecie
warszawskim - wciąż jeszcze - czasem pierwsze skrzypce
- grali - dzisiaj oficjalnie uznawani chyba za
zbrodniarzy stalnowskich.
Pozdrawia serdecznie:)
Wiktorze -myślę że nie warto wracać do tamtych
dni,każdy człowiek ma swoją historię a niestety trzeba
żyć dalej.Lepiej niech nie wracają czasy
zniewolenia,kłamstwa i wiary w utopię,nie warto się
zadręczać.
Dziękuję bardzo za komentarz miły pod moim
wierszem-nieraz mi się uda coś dobrego
sklecić.Pozdrawiam majowo i życzę dużo radości.
Takie rzeczy, takie życie, a widać, że w życiu z
perspektywy czasu przeróżne miałeś przygody.
...często zbyt kanciasty ten kamień, na nasze gładkie
umysłowe stoki...
Każdemu z osobna dziękuję za zabranie głosu.
Serdecznie pozdrawiam:)