Gra
Nad ranem osiedle płonie
bezpiecznym ogniem.
Po ulicy pełzają jeszcze złociste węże
nocy,
których wzrok gaśnie powoli strudzony.
Przemierzam przestrzeń ludzkich
ograniczeń
na odcinku życia,
jakbym się nie bała,
że potknę się o wyrastający z ziemi
głaz,
albo sądziła, iż rzeczywistość jest tylko
grą nieświadomego dziecka.
Jednak w lustrze ostatnich kropel ciemności
dostrzegam niepewność kolejnego ruchu.
autor
Maja Dominik
Dodano: 2007-02-28 15:07:21
Ten wiersz przeczytano 735 razy
Oddanych głosów: 6
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.