Gra świateł
Jest jedyne miejsce gdzie moge być i będe szczęśliwa...
Nie zabierze Mi nikt tego widoku
Siedząc o zmroku patrze...
Na strumień błękitny co nad ma głową
płynie,
Gdzie jasne i ciemne oblicza widnieją,
A na ich postaci lśnią ciała niebieskie.
Swym pięknem i urokiem się do mnie
śmieją.
Na wodzie magicznej puchowe obłoki,
Anielskie światła,
Bajkowe promienie...
Rozkosz kolorów,
Słodka igraszka,
Jak tęcza do życia,po deszczu sie budzi.
Fiołkowe oczy,
Rumiane poliki,
rózowe usta,
Szkarłatny płomień.
Wciąż taki sam,a jednak odmienny.
Jutrzenką powstaje,wieczorem odchodzi.
Powiedziałbyś śmierć to światła,
Nierówny los życia.
Co daje,a w zamain zabiera.
A jednak to życie co codzień umiera w
kolorach i barwach wyraża uczucia.
W nich cisza niebiańska zamknieta.
Tragedia w pieknie umiera...
Lecz niema wszystkiego naraz
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.