Gracz Sonet
Żetony lecą niby manna z nieba,
szaleństwu w oczach dodawając blasku.
Gry potrzebuję jak zgłodniały chleba,
w szponach hazardu tkwię jak lis w
potrzasku.
Ruletki kołem kręci los Fortuny
wśród durni siedzę, szaleniec przegrany.
I niechby biły na dworze pioruny -
grać nie przestanę aż będę spłukany.
Znowu przy stole doznałem pokory,
kulka na ślepo po numerkach gania.
Niefart ją toczy jak puszkę Pandory -
brakło żetonów już do obstawiania.
Na kpiący uśmiech krupiera nie zważam,
chociaż pod nosem jak szewc się wyrażam.
Komentarze (22)
Tak się zastanawiam, wiersz dotyczy hazardowej gry?
Czy raczej życia autora wiersza. Obstawiam drugi
wariant. Dla mnie pierwszy jest za prosty. Chociaż
dotychczasowe opinie są inne.
Czekam na Twoją odpowiedź. Tylko nie pisz, że można
myśleć tak i tak. Nie lubię remisów. Wolę przegraną...
A tak na poważnie bardzo fajny, refleksyjny sonet.
Nie masz już żetonów do obstawiania ale gra w życie
toczy się dalej i cieszmy się nią, dopóty trwa...
Pozdrawiam. Miłego, spokojnego dnia:)...
i można grać w lotka 10lat i nie wygrać za dużo znałem
taki przypadek
Dobrze oddane, tak to z tym nałogiem chyba jest
Pozdr :)
Ciekawy temat, nigdy nie grałam w ruletkę :)
Pozdrawiam serdecznie :*)
Ciekawy obraz peela w szponach hazardu.
Co sądzisz o roszadzie w ósmym wersie
z
"nie przestanę grać aż będę spłukany."
na
"grać nie przestanę, aż będę spłukany"? Miłego dnia:)
Piękne, jak zawsze pomysłowe i inne niż dotychczas,
tak trzymać, pozdrawiam :)
w szponach hazardu- tego jeszcze na beju nie czytałam.