Grad Diabelskich Strzał
Z czerni łąk rozpaczy
czerwonawej mgły
aury, której nie zobaczy
ten, co szczerzy kły.
Tuż przed horyzontem
smukły wieje grozą
kształty jakby wątłe
upiorami schodzą
jeźdźców orszak moru
wschodzi sierp srebrzysty
a z wymarłych borów
nokturn uroczysty.
Już się gwiazdy ułożyły
w mgławic krwawy legion
z oczodołów ożywiły
skry w koszmaru jedność.
Armia piekła zrodzona z grzechów
ludzkich.
Mrowie bełtów ze spermy złej i wódki.
Na ulicach miast orkowie i gobliny
wciąż skąpani są w urynie własnej winy.
Gdy nadejdzie czas i burza strzał
zasłoni
nikły słońca błysk nie zbudzi ciał w
agonii.
Kiedy spłynie rzeka, kiedy pęknie tama
zatorami śmieci co trwają w kanałach.
Zapłaczą łupieżcy swój ostatni raz.
Rurą do komory znów się skłębi gaz.
Zbroję metalową straż już przyodziewa
łańcuch uniesiony, gdy się nie
spodziewasz.
Zabiorą artefakty i zasieją solą
ziemie urodzajne modląc się za wolą.
Ból zastąpi rozkosz kramów alchemicznych
rozkład pustych grobów kończy sąd uliczny.
Komentarze (4)
Ciekawy wiersz.Pozdrawiam:)
ostro i zarazem ciekawie.
Pozdrawiam serdecznie
Bardzo ciekawy wiersz Pozdrawiam :)
Bardzo ciekawe pozdrawiam