Grób
Czy człowiek jest chory cały czy tylko jego
część?
dni to koszmary
a noce to czarna rzeczywistość
zapładniająca gnicie trupa
cisza piasku bez zmysłów
podróż przez warstwy ziemi
krople zagubienia w księdze ciszy
w ciele
w grzmiącym po nocach bębnie
w słomianym dotyku kapelusza
w ognistym ryku tygrysa
Te same choroby co nam
sączą z oczu gwiazd truciznę tysiąca
krew błyska nożem –
w strumieniach ludzi szuka spokoju
pękająca skórka dojrzałego uczucia
O świcie zbudzę się znów w niespokojnym
nurcie
nie widać końca świata i bliskości
świata
niewidzialna dłoń przeznaczenia wyciąga się
po nas
spotkamy się w prześwicie jedwabnej
tkaniny.
Komentarze (7)
Zasmuciłeś trochę, tym że nie warto.
Warto, bo robisz to dobrze i pięknie.
Lubię czytać wiersze, często wracam.
Piszesz tak, że muszę się zastanawiać.
Dzięki Anno i sisy, deja vu, przegląd starych
szlagierów, wieczna młodość. Może nie warto już pisać,
bo nic nowego..
Czasem coś nas trapi.
Choroba trawi, całym sobą.
Świt nie jest wyzwoleniem.
Refleksja.
W Nowym Roku nadziei, by jakoś był.
I zdrowia.
Świetny wiersz.
Człowiek zaczyna "chorować" z czasem, w miarę
przebywania tu, na ziemi, pośród innych ludzi. Psyje
go to, co dookoła go otacza...
Pozdrawiam serdecznie.
W posępnych i oświetlonych dniach,
w nocach za ciemnych bez umiaru - ciągną się korowody
z domalowanymi pytaniami. Póki życia, nie ma ich
końca, gdy raz zapukały.
bardzo dobry wiersz jak na debiut, pozdrawiam
cieplutko :)
hmmm w sumie to samo zycie jest jak smiertelna choroba
zakazna przenoszona droga plciowa