Grudniowy poranek
w ten blado - złoty poranek
słońce leniwie wyjrzało
wiatr pojednany z mewami
czekają aż będzie biało
spokojny spacer po plaży
zbudzone myśli ogrzewa
marzenia nie znają granic
płyną jak ptaki do nieba
w szarości zimowej łapię
promyki co cieszą oczy
nie liczę lat ani godzin
lubię gdy coś mnie zaskoczy
fantazja dodaje skrzydeł
że zmarszczki taka uroda
lecz w sercu zawsze nadzieja
i dusza jest ciągle młoda
jesienna róża wciąż kwitnie
nie straszne jej zimne noce
pamięta letnie upały
wciąż piękna w swojej prostocie
znalazła sens swego bycia
wierzy że ptak jej zaśpiewa
odnajdzie serca zgubione
do szczęścia niewiele potrzeba
Komentarze (76)
Piękny wiersz. Z prawdziwą przyjemnością przeczytałam.
Pozdrawiam serdecznie :)