Grzeczne dziecko
Wtedy jeszcze klatek (schodowych) nie
zamykano -
pewnie też dlatego przeżyłem
a przynajmniej miałem pewne schronienie -
dom - ile to setek kilometrów od domu
zresztą i tak do czasu aresztu
do wyjaśnienia co ja tu robię -
w końcu sam bez grosza (przy ciele i duszy)
ale za to tyle (że dobrych) kilometrów od
domu.
No i wytłumacz to wszystkim czego tak
szukałem
a mogłem sobie siedzieć (i jeszcze bimbać
z wszystkiego) tu gdzie miałem
(i do dzisiaj mam) jak u Pana Boga za
piecem -
przecież takie grzeczne dziecko -
nawet jeśli już (czyli wówczas)
młodzieniec.
Dzisiaj wiem - po prostu
tak to we mnie krew się burzyła
tak się oburzałem na to co nie powinienem.
Komentarze (1)
Byłoby znacznie lepsze bez tych nawiasów.