Grzesznicy
Kościół na skrajach
średniowiecznego miasta
Przyjemny chłód
Delikatny powiew wiatru
Skąd się wziął?
Wrota, okiennice zamknięte
Kobieta
O gładkiej, mlecznie białej skórze
Brzęk kajdan
Łańcuch zapięty na nadgarstku
Śpiew wydobywający się z jej
Krwawych ust
Dźwięk przekręcanego klucza
Pośrodku nocy, w pełni księżyca
Robi się cicho, gasną świece
Do świątyni wkracza kapłan
Widzi ją... Patrzy pożądliwym wzrokiem
Zatapia się w jej zimnych wargach
Po chwili złączeni w jedność
Dwie dusze przeklęte
W nawiedzonym kościele...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.