Grzywka tępymi nożyczkami cięta
Dla obgryzacza paznokcji, z siedzenia koło telewizora.
Robię krok do przodu i dwa w tył.
Wsiadam do zardzewiałego autobusu.
Moje gorzkie serce krzyczy.
Być otwartą na kosmos.
Więc rusza pojazd, a z nim moje tenisówki
popisane.
Nie udaję buntowniczki.
Nie pozuję na lalkę.
Nie jestem idealna,
oryginalna więc też nie.
Za zaparowaną szybą dalekie góry.
Coś nieodkrytego.
Boję się tych przepaści bez końca.
Uśmiecham się do własnego odbicia w
szybie.
Grzywka przecięta tępymi nożyczkami opada
na oczy.
Już wiem, co znaczy podróż.
W siebie. W otchłań. W wyzwanie.
Komentarze (4)
Jak spowiedź. + Powodzenia
tak , tak zycie to jedna wielka podroz...a najlepiej
kiedy jest zagadkowa i tajemniacza
warto się wybrać w taką podróż...czasami znamy cały
świat ale nie siebie...
Ma w sobie "coś".
Pierwszy z wierszy, które przeczytałam dzisiaj na
beju.
Pozdrawiam serdecznie.