Halicz
Zielone morze mieni się w słońcu.
Pszczółki radośnie bzykają w pąkach.
Wierzbowe witki schylają końce,
strumień cichutko szemrze po łąkach.
Kolory nieba horyzont barwią.
Czas na ognisko pozbierać szczapy.
Ciepłe ramiona damę przygarną.
Ogień już płonie tańcem kosmatym.
Cieniem się kładą zmęczone drzewa.
Mgiełką nadciąga wilgotna noc.
Przed nami staje senna potrzeba,
więc podziwiamy księżyca moc.
Cichutko szepczą nad nami liście,
kołyszą ciepło płomienne sny.
Już nikt nie patrzy w niebo gwieździste.
Malutki ogień zabawia ćmy.
Rankiem ku nowej drodze ruszymy.
Jak wielki dzwonek zbudzi nas słońce.
Zdradzi nam sekret jak dzień spędzimy.
W drodze na Halicz niebem pachnącej.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.