Halloween
Podmuchy jesieni niosą zmywające
z nimi pomyślunki, dechy konające.
A cmentarne świeczki, choć widne z
daleka
prześwietlić nie mogą wszech życia
człowieka.
Nie mogą przypomnieć, kim był za żywota.
Są jakby pożywką dla jednego knota.
Bezimienne światło gdzieś na skrawku
ziemi
które szybko zgaśnie z odejściem
jesieni.
Nagle blaski duszy wzbiły się znad grobu
o swoim istnieniu nie mówiąc nikomu.
Są jak tamte świece, takie bezimienne
lecz potęga światła ich jest ponad
dzienne.
Ale nie obchodzą ich odgórne dmuchy.
Im nie przeszkadzają rozbrzęczane muchy.
Wzgardę mają nawet nad swe ziemskie
trupy
a co kto tu zrzędzi - lata wkoło...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.