Hammamat
przebiegłem po śnie
gubiąc noc na bezdrożu ciszy
galop koni zarysował
ostatnie tchnienie horyzontu
za murami morze przykryte dywanami
dialog blasku niedopalonych świec
trącam niebo urwane gwarem krętych
ulic
samotność potyka się o garb wielbłąda
koci wzrok i jaśminowy salon
dobre samopoczucie to towar
deficytowy
szczególnie w poczekalni kolejnego
dnia
irracjonalny demon gardzi zegarami
lekarze zmuszeni są wyjść
młodość zostaje królem starość błaznem
Komentarze (12)
*Tunisu
Wiersz zatrzymuje, logiczne metafory nie zaciemniają
ale jeszcze uwypuklają poruszane kwestie. Skąd ten
tytuł? Internet pokierował mnie w tą stronę:
Hammamet- arabskie miasteczko 60 km. od tunisu, słowo
po arabsku znaczy "łaźnie".
Tytuł mnie intryguje, dlaczego taki:)
Pozdrawiam.
och, już od dłuższego czasu myślę, że coś się w tym
świecie popsuło, ale ta myśl to oczywiście nic
oryginalnego, zawsze, zawsze, zawsze, jak wiek,
wieków, wychodzący z młodości twierdzili, że świat
schodzi na psy... :-)
Kult młodości ponad wszystko, mądra starość jako
klown...Dobre. Pozdrawiam ;)
ostatnia strofa jest świetna :)
Mega, podoba mi się
wiersz świetny, puenta super:)
jestem pod wrażeniem tego wiersza, metafor, ciekawe
przemyślenia o dzisiejszych czasach...
Niezmiennie zatrzymują mnie Twoje wiersze. A tu
szczególnie puenta.
Tak jest Marku, jak piszesz, ale jaśminowy salon
urzeka. Serdeczności
dzisiaj w ZUS - ie same błazny
ile państwo traci, kiedy emerytury płaci.
Pozdrawiam serdecznie
Na tak. Najbardziej ostatnia strofa.