Hibiskus
Ketmia
Wczoraj dotknęła mnie groźna ręka natury
modląc się tylko na jednym kolanie
Widziałem wczoraj łan kwiatów w uśmiechu
Wszystkie barwne delikatne w dotyku
Dotykałem pocałunkiem, czułem ich smak
Czułem że była obok mnie miłość, piękny
znak
Rozpościerał się widok niebieskiego łanu
To młode ketmie w radosnym tańcu
Jak francuskie plantacje lawendy
Zapach ich cudowny wszędy, wszędy.
Wyciągałem do nieba ręce, słońce gorące
Pod cieniem drzewa, niedawno pełne kiście
bzu
Z za chmur szybko schowało się słońce
Noc zapada błyskawicą, brakuje mi tchu
Niebo czernią zachodzi, smoła się w kotle
warzy
Strach zionie, schodzi mi uśmiech z
twarzy
W jednej chwili jak grom spada ściana
wody
Zatraciły się zapachy, tylko szkody,
szkody
Ten stan nocy w południe trwał
nieprzerwanie
Wichura ? jak morski orkan, boskie
skaranie
Na mojej szybie strachem przytulił się
liść
Nie ma ucieczki, woda, woda nie ma dokąd
iść
Odchodzi z przed oczu czarna struga,
opuszcza ogrody
Ziemia zalana, płyną ciurkiem rzeczki,
ukazuje się mech
Widok przede mną, osobistej katastrofy.
Nie ma kwiatów ketmii, wiele połamanych
drzew
Noc nadchodzi, łzami ten widok
zapamiętam
Tak nie dawno, mój ogród, jak pięknie było
tu
Oczy ku niebu, ono szare, groźne pełne
odmętów
Żegnałem smutkiem burzowy dzień, nie idę do
snu.
Autor:slonzok
Bolesław Zaja
Komentarze (1)
Świetny wiersz, pozdrawiam :)