Hipokryci
Twarz jak rozmazany obraz,
W środku cos się załamało,
Walnęło we mnie jak głaz,
W końcu wyjść zachciało.
Czy to złość,
Czy to ból
Rozrywa mnie na wskroś,
A w głowie tylko- nie pozwól.
Nie okażę słabości,
Wybuch będzie niekontrolowany.
Zbiera mnie już na mdłości,
Ani troche nie jestem poukładany.
Gdzie się podziały
Moje dobre kawałki.
Toksyczne osoby mi je zabrały
Do własnej chorej układanki.
Oni nas psują,
Zabierają piękno całe,
A nic w zamian nie dają.
Odbierają nadzieje, nawet te małe.
Ucieczki nie ma,
Bo wszędzie są.
Sami źli,
A nas osądzają.
Komentarze (10)
Ani trochę.
sami źli i wszędzie są to czy TY
jesteś taka niewinna rzeczywiście
trafny tytuł tego gorzkiego wiersza.
pozdrawiam :)
Zli, nas osadzaja, najczesciej tak bywa.
Dobry wiersz,Pozdrawiam.
Wiersz oddaje Twój stan zapewne, ale podobno świat
zewnętrzny odzwierciedla nasze wnętrze
Pozdr ciepło :)
Życiowy wiersz.
Bardzo dobrze napisane, istotnie tak jest.
życiowe słowa pozdrawiam
Zastanawiam się czasami, czy wszyscy po trosze nie
jesteśmy hipokrytami?
Miłego dnia:)
Bardzo gorzkie refleksje.
Pozdrawiam :)