hipokrytom z bożej łaski playboyom
którzy hołdujecie ciału
i ciało za nic macie
tworzycie w szale akty pozy
dajecie
potem zabieracie
którzy staliście się katami
w swej dumnej pobłażliwości
panien łaskawych sutenerzy
dawcy rzekomej namiętności
wy nie ułomki
jurne byczki
karmione na niebiańskich łąkach
aniołki czyste cherubinki
małpy chowane na koronkach
wy dzieci nudnej niefantazji
ojców biorców meskaliny
co piękno znając idelalne
kochali woń i smak uryny
patrzący wstecz i nie inaczej
znający ludzi jak zwierzęta
obłudne ścierwo co wstręt budzi
zakało stworzenia przeklęta
i można by tak dalej o was
tworzyć poema i satyry
ale po temu czasu nie ma
a kiep kto czyta takie szmiry
Komentarze (2)
to jestem kiep do kwadratu:) satyra wybitna i dobitna
Może i kiep, ale przeczytałam z zainteresowaniem i na
dodatek podoba mi się Twój wiersz - dałeś do pieca!