historia pewnej samotności...
...przestań ! zostaw mnie ! krzyczał...
siedział samotnie wpatrując się za
horyzont, wiedział że ona gdzieś tam
jest...
słońce schowało się za taflą jeziora nad
którym tak lubił przebywać...
ludzie zniknęli, świerszcze skończyły
koncert dla niego grać, nie było braw...
kochał to miejsce i zachód, które mu
przypominały jak tu spędzali noce...
...odejdź ! powtarzał ciągle...
zamykał tylko oczy by żyć nadzieją, że ona
przyjdzie i go przytuli...
bo bez niej były zimne, bez płomienia który
tylko ona potrafiła rozpalić...
jej delikatny głos pojawiał się w myślach
tłumiąc wątpliwości czy ma go w
pamięci...
odpowiadał jej tylko szeptem "tęsknie",
chociaż wiedział ze go nie slyszy...
...czemu mi to robisz ?...pytał ze
złością...
spoglądał ukradkiem na niebo by porównac
blask jej oczu z tarczą księżyca...
robił to tylko na moment żeby nie tracić z
nią bliskości w marzeniach które
stworzył...
nie przejmował się chłodem który nadszedł
niespodziewanie od strony jeziora...
ogień z jego serca roznosił się po całym
ciele dzięki jej pocałunkom które
pamiętał...
...proszę...mówił cicho...
oparł się spokojnie o drzewo, które stało z
dala od innych...
przymknął oczy mokre od łez, bo tęsknota
zaczęła wygrywać tę walkę...
coraz ciszej prosił żeby zostawiła go w
spokoju, miał dosyć samotności...
przypomniał sobie jej uśmiech, tak piękny
jak melodia grana przez odgłosy nocy...
...dziękuje...szepnął wycieńczony...
zasnął zmęczony myślami, drzewo przestało
go kołysać do snu...
już nie był sam, tęsknota odeszła za co
dziękował z całego serca...
posiadał tylko te sny, które pojawiały się
w samotną noc...
byli w nich razem, wiedział że kiedyś to
znowu nastąpi...za jakiś czas...
minie czas rozstania, będą mogli nacieszyć
się sobą...kochać jak szaleni...
trzymać za dłonie, śmiać się, szukać
szaleństwa w swoich spojrzeniach...
...nie odchodź powiedział ze łzami w
oczach...
odeszła, ale warto było zasnąć tej nocy dla
tych chwil które dały tyle radości...
poczuł jak nowy dzień wstaje, usłyszał znów
koncert dla niego...tym razem inny,
weselszy...
pod powieki zaczęły przedzierać się
promienie tak jak ona wdarła się do jego
serca...
spojrzał na słońce codzień piękniejsze i
szepnął...
"wstajemy dla Ciebie..."
Komentarze (2)
Drogi poeto ;)
Nie przepadam za rymowanymi wierszami,
więc z pewna obojętnością przeczytałam twoje
poprzednie dzieła... Ale to... Jest śliczne :)
Niełatwo mnie zachwycić, a Tobie sie udało. Serdecznie
gratuluję ;) ;** Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś
przeczytam coś równie pięknego ;)
jak zwykle pięknie piszesz..... nic się nie zmieniło..
dojrzałe te wiersze...