Historia Zdeptanego poety
Małymi - wielkimi stopami zdeptany,
W kajdany nadzieji po uszy ubrany,
Na dnie leżąc nie widzę już nic... nic poza
nicością,
W której sam błądzę ze swoją miłością...
Nie wierzę w nic... nic poza
samotnością...
Nie czuję nic... nic poza zdeptaną
godnością...
W tej martwocie słyszę tylko swój głos
własny:
" Mój świat taki wielki, takim dla mnie
jest ciasnym... "
I gdzie się podziały teraz moje marzenia
?
Gdzie barki ugięte pod naciskiem brzemienia
?
Czy aby nie za bardzo Chciałem ?
Ale przecież kochać, człowieka głównym jest
prawem...
A gdzie chęć walki o własne szczęście ?
I czemu Coś zniszczyło do życia
podejście...?
Zrzuciłem z siebie ciążące od dawien
kajdany,
Przez chwilę ulgę odczuwając...
Zaraz potem na każdego z osobna
spoglądając,
Wszystko stało się tylko marnym przedmiotem
szarym...
Za swą wyjątkowość zapłatę godziwą
otrzymałem...
Lądując na śmietniku niebardzo wiem,
Czy ze mną było źle,
Czy Świat wściekł się na mnie i zmiażdżyć
chce...
Godzinami oglądany w nicości jeden
punkt,
Wkońcu stał się najlepszym przyjacielem,
Jedynym w smutku pocieszycielem...
Dawał mi otuchę dokąd tylko mógł...
Ostatni na tym świecie pożegnał mnie,
Zmrużył mi oczy, bym mógł zatopić się we
śnie...
Tak uschnąłem niczym kwiat bez słońca i
wody...
I jak zwykły śmiertelnik - umarłem...
Lecz taki koniec nie miał we mnie zgody,
Duszę diabłu zaprzedałem...
By dostać drugą szansę i narodzić się
ponownie,
I uwierzyć w to, że życie może być
cudowne...
On czeka tam na mnie z uśmiechem
szerokim,
Bo doskonale wie, że tak samo wrócę...
Wrócę z cięciem na sercu głębokim...
Powrócę z bezsensownej wojny,
Gdzie Los znów nie był zbyt hojny...
Tak wrócę... pokonany i zdeptany...
Bo Los tak chciał, chce i zawsze będzie
chcieć...
Ćwierćpoeta Gensty
10.12.2oo6r.
22:55
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.