Hope
Marznę
Marznę do szpiku kości
Zasypana stertą śniegu zwracam się do
krwioobiegu
Rozkazuję krwi by dała radę karzę jej
wytrzymać
Jednak ona nie potrafi...
Pędzę uczucia wyżymać
Och uczucia też oporne nie chcą puścić
soków
Niczym wielki krwi łakomy pazurzysty
sokół
Jęczę płaczę wszystko na nic z sieci się
wyrywam
Błądzę szukam po omacku lecz stale
przegrywam
Toczę walkę z przeciwnikiem którego nie
widzę
Ciemno wszędzie głucho wszędzie - z
Mickiewicza szydzę
Wszystkie życia ideały runęły na gwałt
Jak ogromny wnet zdmuchnięty domek z
kart
Nie wiem już co ma znaczenie w co wierzyć
należy
Ach nadzieja matka głupich tu na stole
leży.
Komentarze (3)
Widzę rozżalonego człowieka, wzniecającego gniew
ostatkiem sił... Ukłony :D
Bardzo emocjonalnie...
Pozdrawiam.
duzo prawdy pozdrawiam