Huk i miecz
Matka coraz częściej upada.
Roznoszę jej krew na kapciach.
Jej ciało oduczyło się podstawowych
obron.
Wola kończy się na telewizji i
fizjologii,
a ja mam za krótkie ręce
i kwas mlekowy w nerwach.
Jej choroba dała mi nową zdolność,
odróżniania,
gdzie kończy się zmutowany śmiech,
a zaczyna dławienie.
Jedyny luksus to na chwilę
zgarnąć myśli w kąt,
odwrócić ich spojrzenia od epicentrum,
gdzie już ziemię przebijają kiry.
Czasem zerknę nad głowę
z naiwnością, że może zniknął,
by przekonać się, że cuda to gdzieś, ale
nie tu.
Ciągle wisi na jej słabnącym włosie.
Mieści się w tramwaju i przejściu
podziemnym.
Jest cierpliwie posłuszny,
względem mechanicznych wzorów i
przebiegów.
Komentarze (21)
Poruszyl bardzo, przypomnial mi moja sytuacje z mama z
przd dwuch lat,
ale teraz jest z nia duzo lepiej, i niewiem co mnie
jeszcze czeka.
Pozdrawiam i zycze wiosennego thnienia
poruszającą, formę, sorry znów literówki:(
Bardzo wzruszający, głęboko prawdziwy wiersz o
cierpieniu,
o drodze jaką musi w nim pokonywać zarówno osoba
której dotyczy to bezpośrednio, jak i osoba bliska,
która musi znaleźć siły fizyczne i psychiczne w sobie,
aby się z nią zmierzyć i często z własną bezradnością.
Szacun za wiersz, za poruszjącą treść i dobrą formą.
Pozdrawiam ciepło, Autora.
Świetny, od tytułu przez treść.
Przy okazji - współczuję cierpień i uszlachetniania,
na które wielu z nas się nie pisało, a wobec których
jesteśmy bezradni. Ta bezradność pogłębia ból.
Z tym co się mieści w tramwaju, a i w bucie pewnie
osobiście się nie lubię i nie życzymy sobie wzajemnie
dobrze. Nie wiem też do końca ile w tym wiszącym na
włosie dobrego, a ile złego, ale jeśli może złagodzić
ból to oby z jak największą mocą.
Pozdrawiam
Niesamowity wiersz...znam z życia też...pozdrawiam.
Trud życia wiem, coś na ten temat....
Mocno wbija się w emocje. Można nawet jakoś tłumaczyć
sens cierpienia, ale wtedy, gdy dotyka ono naszych
najbliższych - trudno... Bardzo trudno.
Dobry wiersz.
Bolesny, niesamowity wiersz, napisany "twardym"
słowem;
trafia czytelnika w splot słoneczny...
Niezwykły wiersz, po części mógłby wyjść spod mojego
pióra... utożsamiam się z emocjami peela.
Wzruszający wiersz. Przypominają mi się chwile
spędzone z moją mamą.
Bardzo dobrze że poruszyłeś ten temat.
Pozdrawiam
Za Bortem :-) standardowo wiersz bardzo udany
Dojrzałość spostrzeżeń i siła prostych słów zrobiły
robotę! :-)
Klasa
dobrze zobrazowana trudna opieka nad chorą osobą, do
tego bardzo bliską.
Kochane zdrowie.
Czasami tak jest ż w chorobie czy też w trudnej
sytuacji widzimy inne perspektywy.
Aż uciska w klatce piersiowej... I powracają pewne
wspomnienia... Myślami jestem z Peelem.
Wiersz znakomity, wyrazisty, czyli standard u Ciebie.
Pozdrawiam serdecznie.
Smutny obraz zmagania się z ludzkim cierpieniem.
Pozdrawiam