Hymn potępionych
Blada jak mgła upiornego świtu
Krew łzami z jej oczu spływa
u nóg falą woda siwa
Rwie suknię dawnego mitu.
Daleko, u Mroku żelaznych bram
zostawia poddanych krzyk
zgrzyt zębów, łzy, świt co znikł
I zdąża - zdąża ku nam.
Miecze we krwi gorącej unurza
klątwę wykrzyczy, rozda zarazę
jak biednym chleb z obłudą razem
I pali, dławi, krew wzburza.
Hymny wiernych jej we mgle płaczliwe
wciąż ku światu powracają echem
nagradzane wiecznym uśmiechem
Nienawiści miłościwej.
Kto wielbi ją ze mną wraz ten szaleńcem
kto w piekieł bramy podąży
kto z nią się wraz w Mroku pogrąży
Tego nawet nie uczczą wieńcem.
***
Lecz kto ją odrzuci, zatrzaśnie powiekę
kto przeklnie, kto "giń!" wykrzyknie
- w otchłani na wieki zniknie
bo bez niej - nie jest człowiekiem.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.