ICD-10 dla miast
Znieczulica choróbskiem miast
nie jak samarytanin, jak serca blask
nie – jak obowiązek wobec
najświętszych głów
i braw na podium i brak prostych dróg
jak sprute niebiańskie nerwy, neurony
obowiązek nagle w prawo zmieniony;
depresja diagnozą miast
czarny szatana kask
dokładnie bezbłędnie opłakane lata
miesiące płynące z prądem kata
i modły i wiersze, poematy i ryki
poprzeplatane sznytami nawyki;
anoreksja problemem miast
siateczki pękają na raz – i
trzask,
ogłupia, ogłusza, o d c h u d z a
na kościach pośrodku odludzia
zełgane i szczupłe miny
śmiertelne dziewczyny chudziny.
I j a chorobą miast
ja – koniunktura, impas,
egzotyczna i egzaltowana
na nogach od białego rana
ja – tabelą ICD-10
co gardłowy wrzask tuberozom niesie.
I ty chorobą miasta
społecznego antyzdrowia protoplasta.
Komentarze (4)
Zatrzymałam się przy tym wierszu na dłużej. Życie w
(wielkim) mieście. Dobre spostrzeżenia świetnie
przekazane. Ja zamiast "ryków" wstawiłabym "poematy,
liryki" (II zwr) bo "sznyty" i tak oddają klimat. Poza
tym nie bardzo wiem dlaczego gardłowy wrzas jest
niesiony właśnie tuberozom, ale wszystkiego rozumieć
nie muszę. pozdr
Cała rzeczywistość - nasz rzeczywistość - pozdrawiam
serdecznie
zgadzam sie z poprzeniczka, wiersz dobrze oddaje
rzeczywistosc...
mądre słowa, te problemy nie tylko w mieście.
Pozdrawiam cieplo