***Ich senne marzenia –...
Są dla siebie, to odkryli, język z perłą, a
nie byli
Już w duecie, jednym krokiem, prą do
siebie, swym urokiem
Przepojeni,wspólnie hojnie
obdarzają,wszystkim, co dla siebie mają
Jest wilgotna, już pijana od języczka swego
pana
Jest już nad nim, ściska uda,tak brzmi
miłość, nie obłuda
Niestrudzeni, wciąż objęci, Ona jego pana
nęci
Małe dłonie, słodkie usta,to już chyba jest
rozpusta
Nie majątek, nie pozycja, miłość to jest
opozycja
Całą mocą pokonuje, swe przeszkody
taranuje
Nie ma mądrych, nie ma głupich, miłość ich
dokładnie złupi
Chwyci, zdusi,bez litości, nie przerywa i
nie pości
Niech ich szarpie, rozdrapuje,niech nie
zwalnia, nie folguje
Tempo rośnie pieszczot obu,nieświadomi
cudów globu
Uwielbienie okazują,pieszczą, krzyczą,
dokazują
Skrajem lasu odgrodzeni, nie na kurtce, już
na ziemi
Krytej piasku ziarenkami, ciepło ich już
ciała mami
Otoczeni, otuleni ich tysiącem, nie w
zieleni
Noskiem twarz już muska jego,gryzie ucho,
patrzy w niebo
Ona tańczy na kochanku, w świetle słońca, o
poranku
Bez hamulców, bez uprzedzeń, z wyobraźnią,
mocą zwierzeń
Piękną pupcię na nim sadza, cichym
–kocham-miłość zdradza
Chwyta berło i króluje,zgrabnie Ona nim
steruje
O tors opierając dłonie, berło delikatnie
tonie
W jej perełce rozpieszczonej, wyczulonej,
rozpulchnionej
Ogrom doznań, mięśnie spina, upajana jest
dziewczyna
Ich złączeniem, zestaleniem, namiętnością,
rozczuleniem
Gromy, błyski, huki,łomy, jaki związek ich
szalony
Pędząc na nim pręży ciało, z duszą rwaną,
obolałą
Ujął uda rozpędzone, miękkie, chociaż
naprężone
Brzuszek pieści, piersi obie, burza myśli,
mętlik w głowie
Nie zatrzyma nikt kobiety, i nie zwolni, o
niestety
Ona rządzi, on ulega, nic tłumaczyć im nie
trzeba
Jest jedyna, jest szalona,nie chce innej
mieć w ramionach
Oczy ciałem Jej raduje, berło pręży się,
pulsuje
Ściska mocniej pupcię drogą,wciąż nasycić
się nie mogą
Jej perełka z panem swoim, on jest Jej, już
się nie boi
Wchłania pana już całego, nie chce puścić,
wspaniałego
Obejmuje całą sobą, swego pana, jest Jej
błogo
Perełeczka pieści jego, a on Ją do
upadłego
Nie puściła, nie oddała, nawet, kiedy Ją
zalała
Z jękiem Pani, krzykiem pana,słodycz życia,
zakochana
Pani wtula się złączona, obejmują Ją
ramiona
Pieści plecki swej wybranki,swej kobiety,
swej kochanki
Leżą nadzy już w bezruchu, na złocistym
lekkim puchu
Ręce miłej rant poduszki, w śnie ściskają,
aż paluszki
Bólem swoim sen zganiają, piękne oczy
otwierają
Łzy Jej oczy szklą już całe,ciałko całe
obolałe
Chce na jawie, chce całego, tego ze snu,
kochanego.
Sny Jej często się spełniają, we śnie dusze
upajają
Chce śnić zawsze, jak ten nocy, będzie Jej,
będzie uroczy
Musi wierzyć, nieprzerwanie, o mężczyźnie,
o swym panie
Sen się spełnia, prawda stara,będzie w
jawie, gdy się starasz
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.