Idąc do domu
Idę Solidarności...
może wykorzystany, niekochany, może już nie
idę...
Przewijam się tylko przez kolejną klatkę
niechcianego filmu.
Widzę jednš twarz, słyszę setki słów.
Szkoda, że kiedyś nie pokochałem
wolności.
Kiedyś gdy miałem wybór pokochałem piękno,
wiarę i radość...
Teraz jestem jednym z wielu.
A rozum śmieje się tylko ze ślepoty, wiary
i nadziei...
I idę dalej pozostawiając słone plamy na
długim chodniku...
Będę zapominał, że jš kocham każdego
dnia.
Czytaj to wciąż aż zrozumiesz.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.