Idzie jesień
Jakże nie pisać wierszy o jesieni, kiedy ona taka piękna
Pierwsze stroją się jesiony
w żółte togi i krawaty
Później eleganckie klony
przywdziewają w bordo szaty
Dęby w brązach rozkochane
trwają przy nich od pokoleń
z mgłą we włosach zadumane
szumią szmery nastrojowe
Buki bardzo są oszczędne
może boją się kataru
nie zdejmują z siebie liści
do majowych pierwszych żarów
Zimą stoją zasuszone
orzeszkami karmiąc dziki
strzępy sukien rozwichrzone
wyczekują na obniżki
Ledwo śniegi topnieć mają
już z żurnali nowej mody
każdej wiosny wybierają
odcień znów seledynowy
Jesień, jesień przebogata
w złoto, mirrę i kadziło
w oddalone krzyki ptactwa
Judaszowe lekkie srebro
Srebrny talar z nasionami
z wiatru tchnieniem leci w niebo
wykiełkują korzonkami
pomnażając Boskie dzieło
O jesieni, zapatrzona
w północ wichrów i zamieci
od jaskółek odwrócona
godów żab i żółtych knieci
Lubię twoją melancholię
wiersze pośród zeschłych liści
szpaków rejwach przed odlotem
spokój traw i senne myśli
Znów pod płotem w mym ogrodzie
przekwitają barwne astry
smutny Szopen trąca nuty
w świecach blasku przy kolacji
Jasny płomień cienie rzuca
chwiejne duchy nad głowami
przy kominku anioł nuci
nastrojowo zakochany
Pogodziłam się z zegarem
jego rytmem pór, sezonów
czwartym znanym nam wymiarem
aromatów i kolorów
Pragnę jednak w czas jesieni
odpowiedzieć na pytanie
czemu wciąż się starzejemy
w sercu będąc tacy sami
Komentarze (1)
przyznam sie ze jest to pierwszy tak dlugi wiersz na
tej stronie ktory przeczytalam do konca...wciagnal
mnie ;)bardzo dobry i tematyka wcale nie gorsza:)tutaj
sie przyjmuja zwykle milosne wiersze i zwykle gorsze
od tego tutaj pozdrawiam serdecznie