idzie kaleka
idzie kaleka
bez oka
kulawy
garb nie da ręce
dosięgnąć chodnika
do tego wypluty
zmęczony
wychudły
krwi obieg niepełny
zaraz upadnie
jeszcze moment
i będzie się czołgał
chyba że uśnie
lecz jeszcze idzie kaleka
na wpół przymknięta powieka
znowu mija człowieka
człowiek ukradkiem podgląda
"co on tak dziwnie wygląda?
i czemu tak pięścią po sercu?"
nikt nie wie tego
a on po prostu się broni
jego ostatnia deska
następna i następna
próbuje zachować ostatki
Wielkiego Podobieństwa
choć zmienił się już prawie
nie do poznania właściwie
bez oka
garbaty
kulawy
przyszywa kolejny
kawałek miernawy
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.