igostan
często to nie deszcz a noc
skapuje do podstawionej pod dach
wanienki
czasem potrafię to wytłumaczyć
cudze sny i nów uczepiony gałęzi
ciąży bo wszystko ciąży
nawet dłoń w kieszeni
jej ciepło wyczuwalne przez cienki
materiał
ręce obcych są niebezpieczne
śliskie jak poręcze nie potrafią mnie
utrzymać
dłużej niż do upadku
to konsekwencje
wcześniejszych wcieleń może stania z
boku
wyraźniej widać że promieniowanie
szkodzi
nie bardziej niż miłość
wymyślona bo wszystko jest wymyślone
ta noc i wiersz
latarnie od których lubię się zapalać
i nieść ten ogień aż do drzwi
nigdy do wewnątrz
zamiast światła lustra
ustawione naprzeciw siebie niby
kochankowie
stworzeni po to by odbijać półmrok
Komentarze (13)
Odkłaniam się nisko :)
anno, Angel Boy, Zasiaku, sisy89, Mario, Wando,
wibracjo, ASie, karmag, Mariuszu, Wilku - bardzo Wam
dziękuję :)
Pozdrawiam.
Ukłony dla Autorki.
Z dużym podobaniem.
Pozdrawiam
Bardzo dobry z wyobraźnią ...
pozdrawiam:-)
nic nie mówię, bo przecież wiesz co mówię :)
pozdrawiam :)
Tytuł nie zachęca, ale wiersz niesamowity.
Empatia stosowana... Wiersz magiczny. Pozdrawiam.
Ciekawy wiersz
Pozdrawiam serdecznie :)
Po raz kolejny z przyjemnością zatrzymuję się tutaj.
Świetny wiersz :)
Pozdrawiam serdecznie.
Wiersz.
Życie bywa niestety smutne... Pozdrawiam serdecznie
+++
Masz niezwykłą wyobraźnię.