Imaginacja
O pustą już butelczynę, dzwoni ulewa
wieczorna
Grzęznę ukryty w bramie, a dusza ma
niespokojna
Za sprawą jakiegoś cudu, czekam na
przejaśnienie
Migocze światło latarni, rzucając
straszliwe cienie
Trwa cisza na wskroś upiorna, pośród
odgłosu ulewy
Unoszą się ze studzienki seledynowe
wyziewy
Rozum rzecze: Samotnyś, gdy pierwsze krople
rozprysły
Lecz wyobraźnia poddaje coraz straszliwsze
domysły
Chylą się z martwym wdziękiem, kształty
niby drzewiaste
Co drugie oka mrugnięcie, wydają się zgoła
szponiaste
I wyciągają się ku mnie, rozumne, suche
badyle
Chcąc z drewnianego więzienia na nocne
powietrze wyleźć
Za mną wąska uliczka, ciemność w niej zdaje
się żywa
Chrobot zębów i kości spod ziemi się jakby
dobywa
Wicher plecy łaskota, ciągnie mnie w tył na
mą zgubę
Liczy, że nogi podetnie, złapie i oczy
wydłubie
W bramie, tuż obok, przycupnął, kot czarny
jak atrament
W żółtych ślepiach kocura odbija się nocny
firmament
Zwierz to, czy duch jakiś? pytam, stoję bez
ruchu strwożony
Gdy oblizuje z krwi pyszczek, wciąż
niebezpiecznie łakomy
Dość! mówię sobie, od jutra usta me nie
tkną kieliszka
Żeby tak bać się jak dziecko, drzew czy
starego kociska?
Ale choć rozum się burzy, strach wciąż w
imadle mnie trzyma
Deszcz siecze noc srogim batem, wiatr poły
płaszcza wydyma
Niespodziewanie w oddali, postać wyłania
się czarna
Posturę ludzką przybrała, lecz z deszczu
się jakby wydarła
Idzie wprost na mnie niezdarnie i chyba
zmysły postradam
Chwiejąc, potyka się raptem i kontur jej
głowy odpada
To przesądza mą sprawę: zrywam się jak
oparzony
Ulewa całkiem niestraszna, gdy gonią mnie
wszystkie demony
Zdążając prosto do domu krokiem na wpół
pijanego
Solennie przyrzekam: już nigdy nie będę
czytać Poego
Komentarze (2)
Dobre, zakończenie super :)
Super napisane, pięknie rymy i motto-przestroga,
opamiętanie?-bardzo wymowny wiersz