W imię miłości.
Wpadłam w przepaść
Ty stoisz nade mną
Ja ledwo trzymam się kruchej skały
Moją głowe wypełniają straszne myśli...
Spadne - myslałam.
Ty wciąż stoisz nade mną,
Patrzysz i smiejesz sie,
śmiejesz sie tak straszliwie
szyderczo...
...przeszywasz mnie z pogarda wzrokiem.
Dlaczego?
Pomóż mi!
Dlaczego nie podasz mi dłoni?
Dlaczego sie tak śmiejesz?
Dlaczego niepomożesz?
Wypowiedziałeś tylko kilka słów:
"Chce zobaczyć, jak cierpisz,
żeby zobaczyć, czy cierpisz tak samo jak
ja..."
Ja pytam, niechcąc znać odpowiedzi:
"Cóż moge zrobić by naprawić swoje
błędy?"
A on na to śmiejąc sie
najgłośniej jak potrafi:
"Puść skałę, tak możesz naprawić swoje
błędy.
Zrób to, jeżeli mnie kochasz!"
Puściłam...
Zbyt wiele rzeczy nieprzemyslanych robi człowiek... Zbyt wiele razy popełnia błędy... A jeszcze częsniej nie ma czasu, by wszystko naprawić...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.