Wiersze SERWIS MIŁOŚNIKÓW POEZJI GRUPA AUTORÓW BEJ

logowanie
Zaloguj
Nie pamiętasz hasła?
Szukaj

Impresja weselna

Impresja Weselna


Wina nie mają, rzekła niewiasta do młodzieńca siedzącego obok, on to, wysoki z bujną brodą i długimi włosami, odziany w białą szatę, sięgającą kostek, wstał niechętnie, bo w kielichu miał jeszcze sporo, a biesiadnikom już dawno pospadały głowy i odpoczywały między misami, amforami, mięsiwem i kielichami. Ponadto niewiasta przerwała mu, nader interesującą rozmowę z pewnym Fenicjaninem, która rozpoczęła się od pytania:jak żyć, ponieważ słyszeli o tym pytaniu zadanym,przez sławnego Paprykarza z Lechistanu,do władcy ówczesnym tego mocarstwa. Długo trwał spór między nimi,każdy miał swoje racje,jeden mówił to a drugi tamto i wszystkie argumenty wydawały się być słuszne,tyle,że wykluczające się. Gdy dotarli do pieniądza,o dziwo szybko się zgodzili i przyznali rację sławnemu już biskupowi zwanym Copernikusem - sławnym dlatego,że wstrzymał słońce i o mało co byłby spalony na stosie- z dalekiego Torunia,który wysnuł osobliwą teorię,że w świecie zły pieniądz wypiera ten dobry. Tej dyspucie przysłuchiwał się z widocznym zainteresowaniem, nikomu z biesiadników nieznany mąż,który przedstawił się jako Abaddon. Gdy prowadzący dyskurs dwaj mężowie skonstatowali,iż za dwa tysiące lat mniej więcej,ten zły pieniądz zawładnie światem i wtedy nie znajdzie się żaden sprawiedliwy,który by przepędził go ze wszystkich świątyń. Słysząc to Abaddon tylko się złośliwie acz nieznacznie uśmiechał.
Młodzieniec z długimi włosami odszedł więc od stołu niechętnie, ponaglany przez niewiastę. Podszedł do dwóch beczek dębowych z wodą, po sto litrów każda. Przez okno spojrzał na pobliski Banhoff, dawno minęła trzynasta, więc już wolno.
Zbliżył się jeszcze bardziej do stojących beczek, i wyprostowany, złożył ręce, palce lewej ręki przytknął do palców prawej,zamkną oczy i tak znieruchomiał. Krystalicznie czysta woda powoli mętniała, by po czasie zamienić się w rubinowy kolor, a zapach znajomy wszystkim, tyle że bardziej
szlachetny niż dotychczas znali, ożywił biesiadników.
Pierwszy po wino sięgnął Iskariota,jeden z dwunastu towarzyszy młodzieńca, ale jedyny, który go jak nikt inny umiłował. Pił łyk za łykiem ale nie z takim skupieniem jak ów płyn na to zasługiwał.
Myślał coraz intensywniej, lecz nic konkretnego z tego nie wynikało, może to raczej przeczucie jakieś było, niepokój, o to co się wkrótce stanie. Nie znam skutków przyszłego zdarzenia, myślał sobie, ale gdy to dotyczy przyszłej chwały, tego, którego tak miłuję, nie zawaham się poświęcić siebie.
I tak się niebawem stało.
Chwilę później po wino udał się Abaddon. On jednak nie mający tak dużych problemów, za to zauroczony zapachem snującym się po izbie biesiadnej podszedł do rzeczy inaczej. A że wiedział jak, najsampierw delikatnie zaczerpnął rubinowego płynu, w kielichu trochę go zakręcił, bo chciał dotrzeć do głębi zapachu, gdy dotarł, głową z uznaniem pokręcił. Potem chciał poznać tajemnicę koloru niezwykłego płynu, gdy patrzał pod światło zachodzącego już słońca, oczy mu zabłysły jak najjaśniejsze gwiazdy. Gdy spróbował, już wiedział, że takie wino pijał, kilkaset lat później Karol Wielki-król Francuzów a, burgundem to wino nazywali. Z wielkim uznaniem spojrzał więc na młodzieńca, rozmawiającego z niewiastą.
I gdy się zorientował, że jego chlebodawca też takie i podobne sztuczki potrafi, pomyślał o pojedynku, który pokaże zwycięzcę. Doprowadził do pojedynku, odbył się na pustyni i trwał trzy rundy, młodzieńca po trzykroć przegrał, uznał swą przegraną, tyle, że narzekał iż sędzia był stronniczy i pomagał nie jemu.
Po czasie Szatan pozbierał się jakoś, ocknął się i powiedział, nic to, bo znał trylogię i pana Wołodyjowskiego , rewanż mi się przecież należy, ale w inny sposób, rozłożony na lata i wieki, nawet tysiąclecia. Ma już wizję, jak to będzie wyglądało. Od zachodu Europy i Irlandii z północy, świątynie pełne tego złego pieniądza, nawiedza coraz mniej gości szukających podpory duchowej, z czasem i ten pieniądz gdzieś się zapodziewa. I to pełza powoli w stronę wschodu, gdzie twierdza potężna stoi na przeszkodzie, ta twierdza to dawny Lechistan, dzisiaj Rzeczpospolitą zwany. Pojedynek się skończy,gdy twierdza padnie, lub przeprowadzi kontratak na diabelskie zasieki.
Reszta biesiadników, do sprawy nie wniosła nic istotnego.

autor

troilus

Dodano: 2015-07-28 17:15:56
Ten wiersz przeczytano 1346 razy
Oddanych głosów: 5
Rodzaj Bajka Klimat Refleksyjny Tematyka Obyczaje
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
zaloguj się aby dodać komentarz »

Komentarze (5)

Janina Kraj Raczyńska Janina Kraj Raczyńska

Bardzo ciekawie napisany, właściwie świetnie.
Oczywiście Cii_sza ma rację - tekst potrzebuje
korekty, ale to sprawa jak wpadniesz na pomysł by
wydać drukiem.

Ewa Kosim Ewa Kosim

Dołączę do poprzedniczek :)

cii_sza cii_sza

Piszę jak widzę, może to byc bardzo subiektywny
odbiór.
Są błędy, min. gramatyczne i za dużo szczegółów,
opisowych miejsc również. Przez to tekst traci, gubi
się zasadnicze przesłanie. Poprawiałabym, eliminując
to, co nieistotne i błędy:)

Elena Bo Elena Bo

ciekawa opowieść dot. ponad 2000 lat. A jak będzie
zobaczymy...:)

Donna Donna

Bardzo ciekawy kawałek prozy i jakie inne spojrzenie.
Pozdrawiam pogodnie.

Dodaj swój wiersz

Ostatnie komentarze

Wiersze znanych

Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński
Juliusz Słowacki Wisława Szymborska
Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński
Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński
Halina Poświatowska Jan Lechoń
Tadeusz Borowski Jan Brzechwa
Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer

więcej »

Autorzy na topie

kazap

anna

AMOR1988

Ola

aTOMash

Bella Jagódka


więcej »