Improwizacja
A gdy nocą księżyca blask oświetla zimny
asfalt zabrudzony ziemią wilgotną i
pachnącą.
Obcasów stukanie,
szum i szelest,
pisk podeszwy od mrozu.
Stojąc na środku w ciemności się kładę
i patrzę w górę,
w niebiańską otchłań,
która pochłania sny.
Jak Kordian poeta leżę..on stał...
i w złocistych gwiazdach przyszłość
wyczytuję.
Kto zdoła zmienić świat.
Ludzie...ludzie pochłoną go w całości.
On skoczył na obłok,
..ja leżę i usypia mnie śniegu płat.
Komentarze (2)
rozwijasz sie ;) ja stoję w miejscu... nic nie
napisałam od lipca :(
Może być też dobrze.. to od nas zależy..