Inaczej niż zazwyczaj - cz. III
Skierowała się w stronę swojej dawnej
firmy, w której przepracowała sześć lat.
Myślała o nadchodzących Świętach. Lubiła
przedświąteczny czas. Lubiła obserwować jak
podekscytowani ludzie wyszukują w sklepach
prezenty dla najbliższych. Uwielbiała
giełdę żywych choinek, której towarzyszył
szczególny zapach żywicy i igliwia.
Uśmiechała się na widok dzieci, które
biegały pomiędzy drzewkami i z entuzjazmem
wykrzykiwały:
- Ta, ta!!! Jest taka śliczna i duża! Kupmy
ją!
Uwielbiała też patrzeć na wielką choinkę
pięknie oświetloną deszczem lampek w
centralnej części Starego Rynku. Chłonęła w
tym czasie wszechogarniającą atmosferę
ekscytacji, entuzjazmu. Przez skórę czuła
pulsowanie miasta.
Zastukała do drzwi sekretariatu. W
odpowiedzi usłyszała zaproszenie pani Ewy -
sekretarki. Jej miły aksamitny głos
sprawił, że poczuła się tu swojsko - jak za
dawnych czasów. Nie miała złych wspomnień z
tej właśnie pracy - była ogólnie lubiana i
sama też darzyła ludzi sympatią.
- Pani Gosiu kochana! Wiedziałam,
wiedziałam, że przed Świętami odwiedzi nas
pani! Jak każdego roku! Już, już parzę
kawę! Oczywiście rozpuszczalna z mleczkiem?
Proszę opowiadać, co słychać...
Wigilia. Wczesne popołudnie. Małgosia była
już przygotowana do Świąt. Mieszkanie
lśniło czystością, niewielka choinka
roztaczała przyjemną woń, a kolorowe ozdoby
i światełka ożywiały salonik. Z radia
płynęły tony kolędy. Nuciła cicho, tak jak
zawsze kiedyś, kiedy była jeszcze małą
dziewczynką. Jej ojciec zasiadał do pianina
i akompaniował. Pod wpływem tego ciepłego
wspomnienia sięgnęła po rodzinny album. Z
uśmiechem przyglądała się ukochanym
twarzom, przypominała sobie różne sytuacje
i scenki z życia. Tyle pięknych wspomnień!
Szkoda, że tegoroczną Wigilię spędzi sama.
Siostra z mężem wyjechali na narty do
Zakopanego, a ciotkę - staruszkę dzieci
zabrały przed miesiącem do siebie - na
stałe.
Rzuciła okiem na stół i na dwie
przygotowane zastawy. Dzisiaj, jak nigdy,
marzyła, by do drzwi zapukał jakiś
zabłąkany gość, by miała z kim przełamać
opłatek i beztrosko porozmawiać.
Ale niestety... nikt nie pukał...
Podeszła do telefonu, otworzyła notes i
zaczęła dzwonić do znajomych, aby jak co
roku złożyć im życzenia. Gdy doszła do
nazwiska Janka, zadumała się nad tym, o
czym opowiedziała jej pani Ewa. Wyobraziła
sobie, jak bardzo wstrząsnęło nim spotkanie
z siostrą. I siostrzenica pod jego
opieką... A przecież zawsze tak bardzo
bronił się przed zmianami, tak cenił
stabilizację i spokój... Nawet ją -
Małgosię usunął ze swego życia... Jak
poradzi sobie z tym wszystkim?!
Zdecydowanymi ruchami wystukała jego numer
telefonu.
Przez chwilę milczał zaskoczony głosem
Małgosi. Zaproponowała mu pomoc...
Rzeczywiście czuł potrzebę oparcia się na
kimś, kto powiedziałby co powinien robić,
jak zająć się kilkuletnim szkrabem!
Przerażała go aktualna sytuacja! Nie umiał
opiekować się małą dziewczynką, która w
dodatku tak bardzo przypominała mu Hankę i
wszelkie związane z nią kłopoty. W końcu,
mimo suchości w ustach, odezwał się:
- Małgosiu! Cieszę się, że zadzwoniłaś.
Przyjemnie usłyszeć twój głos. Ode mnie
również przyjmij najlepsze życzenia...
Wiesz już co z Hanką... I wiesz, że jest u
mnie Janeczka.
- Wiem, wiem... Domyślam się, że sytuacja
nie jest dla ciebie łatwa. I że wymaga od
ciebie radykalnych zmian, których nigdy nie
lubiłeś...
- Jakoś sobie poradzę, Gosiu. Właśnie
nakrywamy do stołu. A ty zapewne spędzisz
Wigilię u swojej siostry?
- Nie. Tym razem spędzę ją sama. No, chyba,
że nieoczekiwanie, w cudowny sposób pojawi
się ktoś, ale to mało prawdopodobna opcja!
- Zaśmiała się nieco gorzko.
Obie dłonie przyłożyła do rozgorączkowanych
policzków - Janek zaprosił ją! Naprawdę
zaprosił! Chce aby spędziła z nimi
Wigilijny wieczór! Oj! Zmienił się Jasiek,
zmienił...! Opadła z niego ta sztywność i
skorupa, dzieląca go od świata! Że też
trzeba było aż takiego wstrząsu, by się
otworzył i uwolnił z tych swoich ramek!
Poprawiła i tak nieskazitelny makijaż i
pobiegła do kuchni. Starannie zapakowała
świąteczny makowiec. Potem jeszcze karpia w
galarecie i kluski z makiem. Pamiętała, że
w dzieciństwie kluski były jej ulubioną
wigilijną potrawą. Może i Jance
posmakują..?
Była gotowa do wyjścia. Zadzwoniła po
taksówkę.
Komentarze (10)
Nie zdążyłam przed świętami, ale cieszę się, że mogę
teraz uzupełnić czytanie, już wszystkich części.
Pozdrawiam :)
Pięknie, jak to nigdy nic nie wiadomo co nas może
spotkać.
Pozdrawiam serdecznie.
Ślicznie. Pozdrawiam
Cudownie, że Małgosia nie będzie sama-:)Zanosi się na
przyjemny, świąteczny wieczór. Biegnę do następnej
części. Wesołych Świąt grusz-elu.
jak dobrze, że Małgosia jedzie do Janka, bardzo się
cieszę :-)
samotność jak klatka od której
gdzieś zginął klucz.
Pozdrawiam serdecznie
Wesołych Świąt
Ciekawie płynie opowieść. Dzisiaj mam mało czasu na
czytanie, ale cieszę się że tu zajrzałam. Zdrowych i
wesołych świąt.
zdrowych wesolych świąt pozdrawiam
Życzę Wszystkim z tego miejsca Wesołych, zdrowych i
przepięknych Świąt Bożego Narodzenia!!!!
Widzę zdolną i lukrowaną moc słowa.