Inauguracja
Nie mogąc przezywciężyć
grzeszników
spalił ich świat
chciał uchronić swoją twarz
swój wstyd przed ukrzyżowaniem
Osieroceni byli mniejszością,
która zawsze miała rację
Zbudował dom,
w którym nie chcieli mieszkać
klękać przez cały dzień
mówiąc same kłamstwa
Zbudował im dom,
w którym grzali się przy świecach
wzrokiem kopali sobie grób
Jak stado robaków
jedzą okruchy z jego stołu
Jak stado robaków
pożerają mu wnętrzności
Wierzę w ciemność
stworzoną przez moją wyobraźnię
wszystko, co widzę jest kłamstwem
I w czarną gwiazdę
zakrywającą słońce
Jedynie co widzę to śmierć
jedyne co czuję
to dotyk jego zimnych dłoni
Narodzony z powietrza
będzie leżał u moich stóp
bez szans na przetrwanie
w płonących kościołach
Kiedy będziesz cierpiał, wiedz
że cię zdradziłam
nie ma zbawienia
nie ma rozgrzeszenia
Nie mogąc przezywciężyć
grzeszników
spalił ich świat
chciał uchronić swoją twarz
swój wstyd przed ukrzyżowaniem
Osieroceni byli mniejszością,
która zawsze miała rację
Zbudował dom,
w którym nie chcieli mieszkać
klękać przez cały dzień
mówiąc same kłamstwa
Zbudował im dom,
w którym grzali się przy świecach
wzrokiem kopali sobie grób
Jak stado robaków
jedzą okruchy z jego stołu
Jak stado robaków
pożerają mu wnętrzności
Wierzę w ciemność
stworzoną przez moją wyobraźnię
wszystko, co widzę jest kłamstwem
I w czarną gwiazdę
zakrywającą słońce
Jedynie co widzę to śmierć
jedyne co czuję
to dotyk jego zimnych dłoni
Narodzony z powietrza
będzie leżał u moich stóp
bez szans na przetrwanie
w płonących kościołach
Kiedy będziesz cierpiał, wiedz
że cię zdradziłam
nie ma zbawienia
nie ma rozgrzeszenia
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.