Indygo
Wstaje dzień
Czerń w indygo się stroi
Niebo na wschodzie jaśnieje
świtem blednie powoli
Ramiona nocy
snem jeszcze czule otulają
Kołyszą na falach marzenia
tych co antracyt kochają
I nagle światło
zwycięża z mrokiem
Nic nie mów, nie pytaj
co stanie się potem
Daj mi tę chwile
krótką nad ranem
Chcę czuć przez moment
że miłość jest naszym panem
W szarej godzinie
w ciszę brzasku wtulona
nie chcę myśleć co dalej
tylko czuć Twoje ramiona
Być w nich nim znikną
nim pożegnasz czułym się gestem
Tu i teraz, tylko przy Tobie
czuje że naprawdę jestem
Lecz dzień się rodzi
Granat już indygo przybiera
Czas wracać do rzeczywistości
Noc bezszelestnie umiera...
Komentarze (2)
Niesamowite, jak doskonale jest w tym wierszu
uchwycona chwila switu i pragnienia... Na szczescie co
dzien jest poranek, tylko czy co dzien ukochany jest
przy boku...?
Piękny wiersz. Bardzo dobrze napisany , świetnie się
czyta . Urzekły mnie szczególnie ostatnie wersy .
Urocze . I bardzo dobre rymy .Życie to chwile które
mijają ale niektóre mogą trwać wieczność .