Inkrustacje
znów opowiadasz mi miejsce
to wiocha zabita biurkami
z wysokości których (stoją na
dwudziestometrowych
postumentach) nie widać szarości
ludzie są niczym kolonie liści
mrówki miecione wiatrem
mówiący piach
największa grozę i politowanie budzi
soldateska
chłopcy nieodrośli od ziemi
(zaraza pełzakowata!)
biegają z zaostrzonymi patykami
bawią się w konflikt
zwierzątka, które na swoje nieszczęście
staną na ich drodze
tracą oczy i krew, zostają pokryte skorupką
błota
mają wspólną matkę, budrysy
kobietę z głęboko wrośniętym kamieniem
próbuje nie być wyrodna
czasem spowiada się za nich
biurwy urzędujące w chmurach
kiwają pobłażliwie głowami
na pierwszą komunię każdy chłopiec dostanie
biały medalik z kości, błyszczącą słomkę
gdy złożą wszystkie do kupy - wyjdzie im
człowiek pokryty strzechą, strach na
drapieżne
ptaki, kukła o twarzy dziewczyny
pokochają, choć będzie brzydka, jak noc
Komentarze (5)
Ciekawy wiersz, pozdrawiam :)
Wiele użyłeś Florku metafor i opisów które jakby
nawzajem się wykluczały: wiocha i biurwy, ba nawet w
chmurach. Ale z drugiej strony po drugim czytaniu,
jakby w oddaleniu zauważyłem swoją dawną komuszą
wioskę w której spędziłem dzieciństwo.
Pozdrawiam Florku, jednoznacznie Twój własny obraz.
Ciekawie. Odczytuję w tematyce - polityka. Miłej
niedzieli:)
Witaj Florku.
Znalezc i odnalezc sie w tym swiecie jest juz pieknem
samym w sobie. Jesli chodzi o kukle, pokochaja, bo
moze w sobie cos kryje warte kochania.
Moc usciskow Florku:)
świetny