Wiersze SERWIS MIŁOŚNIKÓW POEZJI GRUPA AUTORÓW BEJ

logowanie
Zaloguj
Nie pamiętasz hasła?
Szukaj

Inna, namiętna, t r a g i c z n...

Kochankowie inni...

Dwaj kochankowie...
Dwa uśpione światy...
Jedna zaslona kryjąca nagość oblicza

O powiedz, czy myśli nasze są skażone zdradą?
Czy serca obłudą kaleczą tych,
co na nas patrzą?
Czy imię milości jest interpretacją?

Gdy stoisz nagi podparty ramieniem
Gdy maska zasłania gorzkie łzy oblicza
Gdy wino się leje skąpym swym strumieniem
kochając sekundy do końca odliczam.

Zasłaniam kotarą dzikie swe spojrzenie
Żrenice wciąż rosną, gdy zew dotrze do duszy
Namiętność i skaza tarczą na tej wojnie
Głaz kruszy kamienie, bijące spokojnie,
tak wolno, tak cicho... tak śmiertelnie cicho.

Bijące dwa serca, niby lód gorący,
a gdy przyjdzie udręka,
pękają od chłodu
od braku wytchnienia..
od siły przyrody...


lecz zew ten jest zawsze wart mego kochania...
zew ten rozbudza w sercu mdłe skażenie...
zew ten jest grzechem, co wstaje wciąż nocą,
zasypia gdy słońce otula nas cieniem.

Od zawsze błądziliśmy, my ludzie obłudni,
co noc przeciw światu, co dzień przezeń chłostani
Oddzielnie i razem..
Niczym brat z podlym bratem..
Tyle, że pocałunki już nie będą zabawą,
lecz trwogą i hańbą, i grzechu kotarą

Nasz Eden to ziemia, piekło nas pochłonie
Grzech pierworodny wręczyli nam w łonie.

Boże sądż nas i ratuj, i sądż nas i ratuj.
Każ nas i zbaw nas, lub daj osądzić światu
Ukamienować...
Powiesić na sznurze.
Utopić pod młynem, bo gorszyć nie celem
celem jest kochać, choć mijam marzenie,
by związek trwał wiecznie.

Musimy krzyczeć Amen? O Boże jedyny...
Zawołaj donośnie...
Przeszyj swoją mocą...
Wystarczy słowo, by stać się owocem,
dobrego smaku winem
Dobrą zwierzyną, wzięta pod ochronę,
nie zaś przynętą dla piekielnych sideł..

Zagubieni jesteśmy, zakochani w sobie.
Od początku do końca, od kołyski, w grobie
na zawsze, być może po bezkresne wieki.

Czy jeszcze cofniemy wskazówki zegara...?
Marami sekundy bez bycia ze sobą
Piętno nad czołem, gdy oddech jest wspólny
Zatruty piołunem czas się nie cofa...

Nienawiść i miłość... wzajemnie wziąż szlocha
Otula się cierniem, by ból był ukojeniem
Wiecznym marzeniem, które ucieka wraz z nowym powiewiem nowego skażenia...

O bywa, że ktoś musi być tragiczny...
Dwaj kochankowie, dwa uśpione światy...

Zasłaniam swe oczy i nic już nie widzę.
Zakrywam swe ciało, bo grzechu się wstydzę...



Seks zabija...

Dodano: 2007-07-28 11:31:38
Ten wiersz przeczytano 852 razy
Oddanych głosów: 4
Rodzaj Wolny Klimat Romantyczny Tematyka Erotyk
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
zaloguj się aby dodać komentarz »

Komentarze (1)

Dodaj swój wiersz

Ostatnie komentarze

Wiersze znanych

Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński
Juliusz Słowacki Wisława Szymborska
Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński
Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński
Halina Poświatowska Jan Lechoń
Tadeusz Borowski Jan Brzechwa
Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer

więcej »

Autorzy na topie

kazap

anna

AMOR1988

Ola

aTOMash

Bella Jagódka


więcej »