Wiersze SERWIS MIŁOŚNIKÓW POEZJI GRUPA AUTORÓW BEJ

logowanie
Zaloguj
Nie pamiętasz hasła?
Szukaj

Inna twarz poety-cześć pierwsza

Zapraszam, mam nadzieję, że was zaskoczę.

"Inna twarz poety -część pierwsza".
15.05.2017r. poniedziałek 12:16:00

Marzył o jej falującym w pomiętej koszulce biuście.

Wynajmował pokój w dużej, prywatnej kamienicy, w mieszkaniu, w którym mieszkało tak jak on kilka innych osób. Cecyliusz, bo tak miał na imię wprowadził się dopiero dzień wcześniej. Jeszcze nie był rozpakowany, jego współlokatorzy, gdy się wprowadzał wiedzieli o tym, bo jego pokój od miesiąca stał pusty. Jednakże nikogo nie było, gdy wnosił swe walizki i pudła. Beztrosko spał, jednak dobiegł go zapach parzonej herbaty i cichy brzdęk sztućców, jak się domyślał z kuchni. Wstał przetarł oczy i poszedł w kierunku woni. Stanął jak wryty w drzwiach do kuchni, ona stała, po chwili go dojrzała i subtelnym uśmiechem go przywitała. Stała w niemalże naga, na niej tylko srebrzysto biała pomięta koszula nocna. Nogi i stopy bosko swymi wdziękami kusiły. On stał w samych slipach z odsłoniętym, zarośniętym, ale przystrzyżonym jak trawnik torsem.
Chwila ta trwała by jeszcze nieskończoność, gdyby ona nie zbliżyła się do niego i nie wyciągnęła dłoni przedstawiając Maja. On dotknął jej delikatnej, pachnącej dłoni i trudem wydusił z siebie Cecyliusz jestem. Ona pocałowała go w policzek i powiedziała witaj w moim raju. Wówczas jeszcze stał oszołomiony i nie zdawał sobie, co mogą znaczyć jej słowa. Po dłuższej chwili, gdy otrząsł się siedział przy stole i zajadał kanapki, które przygotowała mu piękna jak anioł Maja.
Czuł się cudownie, wyobrażał sobie, że niebiosa sprowadziły go tutaj, gdzie mieszka anioł. Zaczęło mu zależeć na tej dziewczynie, którą znał pięć minut, która tylko się uśmiechała i która tylko się przedstawiła. Gdy się najadł ku własnemu zdziwieniu wstał zbliżył się do niej, która siedziała o drugiej stronie dużego stołu, odwzajemnił jej pocałunek, który dostał na przywitanie szepcząc jej do ucha dziękuję. Ona wówczas się odezwała, nie musisz, obiad Ty przygotujesz. Wymienili sie jeszcze spojrzeniami i wyszedł do łazienki. Po chwili w pokoju już wybierał najmniej pogniecione ubranie, które i tak idealnie wyprasował, chciał zrobić na nowej miłości ogromne wrażenie. Po kwadransie wyszedł z pokoju, rozglądał się po całym mieszkaniu, ale Mai już nigdzie nie było. Posmutniał usiadł na kanapie na przeciw telewizora i rozmarzył się. Marzył o jej falującym w pomiętej koszulce biuście. Zdrzemnął się, ale zbudził go brzdęk kluczy, rozejrzał się i zobaczył, że do mieszkania wchodzą dwie piękne dziewczyny, ale żadna nie była Mają. Wstał spojrzał na nie, posłał uśmiech, one go odwzajemniły. Pomyślał sobie, a więc to ten raj, a te dwie damy to pewnie pozostałe współlokatorko. Po chichu myślał, że będzie jakaś dziewczyna, a reszta faceci, a tutaj okazuje się, że jest jedynym facetem. Podszedł przedstawił się, a one także się przedstawiły jedna miała na imię Aurelia, a druga Vanessa. Pomyślał sobie każda zaczynając od Mai ma piękne imię. Uśmiechnął się i powiedział, Maja już chyba gdzieś wyszła, zdążyliśmy tylko zjeść śniadanie, nawet nie porozmawialiśmy. Spojrzały po sobie, jakoś tak wymownie i zaśmiały się wchodząc do swych pokoi. On stał na środku holu i myślał, wciąż myślał o Mai, o jej pomiętej koszuli nocnej.
W ogóle zabawna jest historia jak tutaj trafił, jak to się stało, że w całych Gliwicach i w całej tej kamienicy zamieszkał w tym a nie innym mieszkaniu. Nie pomyślał, że przypadków może nie ma, a ktoś specjalnie pokierował tak, by to właśnie tutaj trafił.
Pomyślał sobie, znów siedząc na kanapie zjadając pozostawione przez kogoś orzeszki w metalowej puszce, że może Maja niczego od niego nie chce, a on tak o niej fantazjuje. Ona dla niego stała się tak interesującą osobą, że myślał o niej, że nawet nie zauważył, że Aurelia usiadła koło niego, włączyła jakiś program z modą i wyjadała orzeszki, które przesypał do swej dłoni. Minęła godzina, orzeszki się skończyły, a jego dłoń i dłoń Aurelii dziwnym przypadkiem trzymały się splecione. Między czasie dobiegł głos Vanessy wychodzę jakoś wraz z Aurelią machinalnie skinęli głową, a w momencie, gdy drzwi się zamknęły nie wiedzieć czemu, jaką siłą wpadli sobie w ramiona i niemalże w tym samym momencie zaczęli się całować. Obydwoje oszołomieni ocknęli się dobrym kwadransie, słysząc nad ich głowami głos Vanessy przestańcie w końcu, już dawno wróciłam. On speszony, Aurelia rozgrzana, ale w ogóle się nie zawstydziła. Vanessa trzymała torbę z zakupami, zobaczył m.in. por, pomidory, jakiś ser. Wstał wziął jej tę torbę i powiedział usiądź sobie, ja obiad gotuję, mam taki cichy układ z Mają. Te słysząc o Mai znów się zaśmiały.
Gotując bił się z myślami bo jak mu się wydawało w Mai się zakochał, a przed chwilą z Aurelią się namiętnie całował. Miał obiad już prawie ugotowany, jak najbardziej umiał skupiał się na gotowaniu, nie zauważył, że Aurelia gdzieś zniknęła, a Vanessa zbliżywszy się do niego, objęła go tak mocno, że z trudem obrócił się w jej stronę, znów, po raz kolejny tego dnia był oszołomiona, a ona robiąc słodką minkę powiedziała teraz mój będziesz. Nie zdążył zareagować, a jakimś podcięciem, ale trzymany przez nią został położony na ziemi, ona usiadła na nim i szalenie namiętnie zaczęła całować. Początkowo się wzbraniał, już sam nie wiedział, czy myśleć o Mai, o Aurelii, czy beztrosko oddawać się rozkoszą Vanessy.
Gdy przerwała całowanie miał chwilkę wytchnienia by pomyśleć, że może każda z nich próbuje zdobyć jego serce. Ale dlaczego? Przecież nawzajem się nie znają. Vanessa czując, że Aurelia zbliża się, wracała wraz z Mają puściła go, on wstał i zaczął kończyć gotowanie obiadu. Po chwili w czwórkę siedzieli przy dużym stole, każdy po swojej stronie. Dziewczyny ciągle się uśmiechały i chichrały, a on siedział oszołomiony, psychicznie jakby zgwałcony. Fizycznie jak zdał sobie sprawę niezaspokojony. Ukradkiem tylko patrzał na Maję, która najpiękniejsza, ale też najmłodsza z dziewczyn i to na niej mu naprawdę zależało. Był tego pewien po minionych incydentach, ale to właśnie z Mają miał naj subtelniejszy kontakt. Tego dnia nie miał zamiaru zbytnio, gdzieś wychodzić, położył się w swoim pokoju i wciąż marzył o Mai i pomiętej jej koszulce. Nawet ta, którą nosiła w dzień była pomięta. Zastanawiał się ile jest starzy od dziewczyn, a zwłaszcza Mai, która wydawała mu się być najmłodsza.
Maję najchętniej w tym momencie widziałby u swego boku, ale nie wiedział jak w związku z zaistniałymi okolicznościami rozpocząć... Zasnął i śnił mu się kontakt czysto fizyczny, w śnie przetaczały mu się twarze Mai, Aurelii i Vanessy. Jednak najsympatyczniejsza była mu Maja. Obudził się, pomyślał sobie, uff, to wszystko był sen, piękny sen, gdy nagle do pokoju wpadła mu nieznana lekko starsza jak mu się zdało od niego kobieta. Wtedy pomyślał, niech to szlak, to chyba nie był sen, ale kim jest ta urocza dama. Może trafiłem do nieba, takie miał myśli, gdy ta zbliżyła się, usiadła na skraju jego łóżka, położyła mu dłoń w czułym miejscu i wyszeptała tak bardzo Cię zmęczyły moje córki, że spałeś w środku dnia. Jakoś nie ochoczo, ale delikatnie podniósł się, a jej dłoń zsunęła mu się z górnej na dolną część krocza. On zadławionym głosem wyksztusił Maja, Aurelia i Vanessa to Twoje, znaczy się pani córki.
Ona delikatnie, najdelikatniej, może nawet jeszcze bardziej miło niż Maja uśmiechnęła się szepcząc, pozostańmy może jednak na wersji na Ty. Tak, one są moje córki, a ja jestem Virginia. Jej imię wydawało się seksualnie ostre, że aż ciarki miał na plecach. Odpowiedział jej Sergiusz jestem, a ona pewna siebie pchnęła go, że znów leżał bezwładnie na łóżku. Wskoczyła na niego i przycisnąwszy swe usta do jego ust po chwili zapytała, która? On z lekkim strachem w oczach, co która?; bał się cokolwiek odpowiedzieć. Ona stanowczo schodząc z niego zapytała, która z moich córek Ci się najbardziej podoba. Sergiusz wstał spojrzał w okno, nie wiem, nie zastanawiałem się. Kłamiesz, jakby warknęła na niego, klepiąc go w pupę, a chwilkę później robiąc malinkę na szyi. Nie opierał się, sam nie wie dlaczego. Zaczął sam siebie bać. Ona nie przestawała teraz miętolić mu włosów, jeżeli do wieczora nie zdecydujesz się na którąś to mój będziesz i już. Wtedy niemalże wykrzyczał ze siebie, Maja! Virginia obróciła go za ramię do siebie, ale ona ma dopiero osiemnaście lat, a Aurelia dwadzieścia. A Ty ile masz? Odpowiedział dwadzieścia dziewięć, a ona widzisz, a ja trzydzieści siedem. Pomyślał sobie, młoda była, gdy rodziła Aurelię, jeszcze nie pełnoletnia i mniej ode mnie starsza niż one młodsze. Ledwie osiem lat. Czuł się niczym młotem i kowadłem, ale młot miał dwie głowy, a kowadło też. By jakoś wybrnąć zapytał, a Vanessa ile ma lat? Odpowiedziała dwadzieścia jeden, szybko sobie policzył, że miała dopiero szesnaście lat, gdy ją urodziła.
Masz jeszcze jakieś dzieci? Nie zdążył dobrze zadać pytania, a ona przywarła do niego, a co mało Ci? Nie, powoli wydusił, tak pytam. A ona wtedy znów jak na początku delikatna i uśmiechnięta jest jeszcze czwarta córka, Julia on ma szesnaście lat i do niej póki co nie możesz się zbliżać. O dziwo słowa póki co nie możesz szumiały mu w uszach na długo jeszcze po tym, gdy wyszła z jego pokoju. Nie zastanawiał się, co to ma znaczyć, czyżby jakieś ciche na przyszłość pozwolenie. Czuł, że musi sie przespacerować, wyszedł z pokoju po chwili wyszedł z mieszkania i poszedł wzdłuż pobliskiego kanału. Usiadł na ławce, patrzał jak rosną wiosenne kwiaty i myślał w miarę na spokojnie o tej sytuacji. Nie brał w ogóle pod uwagę ucieczki i panicznego wyprowadzenia się z tej kamienicy. Wtedy jeszcze najczęściej myślał o Mai, ale niebawem miało się to zmienić. Słońce było jeszcze wysoko na niebie, a on nie był świadom tego, co go jeszcze tego niezwykłego dnia czeka.

Dziękuję i zapraszam poniesie, inne części nie są aż tak pikantne.

autor

AMOR1988

Dodano: 2017-05-21 13:02:50
Ten wiersz przeczytano 861 razy
Oddanych głosów: 16
Rodzaj Bez rymów Klimat Wesoły Tematyka Erotyk
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
zaloguj się aby dodać komentarz »

Komentarze (15)

Oksani Oksani

Sorry Amorku "Umiejętnie":-)

Oksani Oksani

Umiwejętnie rozbudzasz emocje, będę czytać następne.
Podoba mi się tekst:-)

Iris& Iris&

Pokusa...
Pogodnego dnia Amorku:)

Jastrząb0707 Jastrząb0707

Ciekawy tekst mnóstwo pracy Pozdrawiam Serdecznie.

waldi1 waldi1

taka wiedza dobra sprawa .. dobrze gdy słońce jest
wysoko .. tyle ciepła w nim jest ..

promienSlonca promienSlonca

Ciekawie piszesz, z wyobraznia.
Pozdrawiam AMORKU.

BALUNA BALUNA

Rozpisałeś się ale ciekawie.Pozdrawiam

karat karat

Ciekawy przekaz! Pozdrawiam!

krzychno krzychno

raj to mało powiedziane:0

Pozdrawiam:)

Jowitka Jowitka

jak to w życiu bywa serdeczności

anula-2 anula-2

Życie nam ściele różne niespodzianki,
Adam z Ewą zgrzeszyli stań i Ty w te szranki.

Dodaj swój wiersz

Ostatnie komentarze

Wiersze znanych

Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński
Juliusz Słowacki Wisława Szymborska
Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński
Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński
Halina Poświatowska Jan Lechoń
Tadeusz Borowski Jan Brzechwa
Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer

więcej »

Autorzy na topie

kazap

anna

AMOR1988

Ola

aTOMash

Bella Jagódka


więcej »