Introligator
oprawiał cię w skórne drgawki i ściegiem
serotoninowym
stałaś się piękniejszą i pełniejszą
cała w słodkich zapachach namiętności
nie umiałaś poruszać delikatnymi
karteczkami
a każda jak jedwab
czysta
i nie przeczytana
coś co wzmaga gniew
brudne ręce przypadkowego czytelnika
zachłanność i łatwość z którą łamały się
kolejne strony
podając całość próbie
ta nie do końca oprawiona książka
spadła na podłogę lekkim powiewem
powodowana
wszystkie kartki tak skrzętnie składane
wtopiły się podeptane i zbrukane w ciemnym
koszu na śmieci
jedynie płacz
i jęk pękających zwojów przypomina
pieszczoty powstawania
niechcianej powieści
Komentarze (5)
cóż...współczuję tej powieści...tak bardzo chciała
istnieć...a jednak okazała się zbyt słaba...zbyt
delikatna...odrzucona niechciana. bardzo ładny wiersz.
porusza.pozdrawiam.
Umiesz stworzyć klimat...potrafisz sprawić że
czytający snuje się po Twoim wierszu mhmmm
delikatnie...aby strony które życiem napisane zostały
pragnieniem doznane...Pozdrawiam:)
ciekawa treść... zmusiła mnie do myślenia:)
wiele zależy od introligatora, oprawa to nie wszystko,
gdyby tak pozamieniał paginy, poprzekładał arkusze
drukarskie, inaczej sfalcował, niby treści by nie
zmienił, ale... powstałaby całkiem inna powieść tymi
samymi słowami spisana...
ciekawa kompozycja ogółem bardzo dobry:)