Ironiczny wierszyk o...
Idzie do pracy i uśmiecha się
patrzy z radością na chmury na niebie
"Znów będzie padać! hura!" krzyczy
z uciechy niemalże biegnie
Wraca do domu, a chata płonie
"Jak miło i jak cieplutko!" śmieje się
głośno, a dom, niestety,
dogasa pomalutku
"zawsze chciałem spać pod gołym niebem, a
teraz mam okazję" cieszy się i
zastanawia
"Gdzie najspokojniej zasnę?"
Deszczyk go zmoczył i trawa mokra,
a w brzuszku głośno burczy
"To nic nie szkodzi, żem trochę chory
i że żołądek się kurczy.
Może po drodze znajdę sto złotych i kres
położę mymn mękom?
A jak narazie, z nadmiaru czasu, umilę go
sobie piosenką."
I nucic zaczyna rzewnie,
bo smutno mu jakoś wychodzi, ale to nawet
ładnie, przecież to nic nie szkodzi.
Potem choroba się wzmaga,
zagrażać życiu wnet będzie
"Może po śmierci też dobrze?
Wesołemu - wszędzie."
Tak kres życiu swojemu położył
W sposób bynajmniej nie zabawny
nasz wesoły, uśmiechnięty, nieżywy
optymista niepoprawny.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.