W Ironii
Umysł samotny
Wymyśla i widzi
Układy niczyich
Planet swobodnych
W których półkolach
Widzę trójkąty
Które rozkładam
Na mniejsze tak cząstki
One wirują wkoło nad głową
Kształtem nijakim,
Zmienną wciąż formą
Tworzą zdarzenia
Których tu nie ma
Widzę ludzi
Zwykłych jak strony
Odwracam wzrok
Widzę nagle potwory,
Kierowca z cygarem
Z uśmiechem grozy
Zamiast do drogi
Do mnie przodem stoi
Śmieję się ze mnie
W ręcznik ubrany
godzina dwunasta
a my całkiem sami
Mój dom ukochany
Bez nuty rygoru
przy autostradzie
Stoi w spokoju
Ja tez tak spokojny
Czuję się dziwnie
Zmieniam kolory
Wciąż ciągle inne,
Jak nie przytomny
Z cząstką emocji
Żyje tak sobie
W przepięknej ironii
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.