Ishmael
Mały, prosty człowiek szary
Bez nadziei, lęku, wiary.
Tak się przeszłość ma rysuje
Lecz kres inny przewiduję
Gdyż raz Demon mnie odwiedził
Umysł mój, jak Sen, nawiedził
Chcąc umocnić mą pozycję
Złożył dziwną propozycję:
„Zechciej mnie wysłuchać, proszę
Śmierć w prezencie ci przynoszę
Odejdź w Pani tej ramiona
Nikt cię wtedy nie pokona
Gdy już umrzesz, ja, swą mocą
Służąc własną ci pomocą
Od początku życie dając,
Do prawieków cię cofając,
Ciało twe Pramatce złożę.
Która, jak syna swojego
Przytuli z dawna zaginionego
Nowe imię twe – Potęga
Władza twoja wszędzie sięga
Moc dostaniesz niesłychaną
I jak znam cię – pożądaną
Na Śmierć - siostra będziesz wołał
Nikt pokonać cię nie zdoła
W bogów cię panteon wpiszą
Wszystkie światy to usłyszą
A ja, Ishmael, pogromca królów
Sprawca wszelkich ziemskich bólów
Zwany Wężem, Czarnym Bykiem
Będę twoim niewolnikiem
Będę uchem, myślą, okiem
Ręką kary, słów potokiem
Teraz jest to tylko wizja
Wybór twój i twa decyzja
I nie pytaj o przyczynę.
Jaką zanieść mam nowinę?”
Ja, wsłuchany w serca bicie
Patrząc na swe całe życie
Na me klęski i miłości
Staję w pełnej gotowości
Głowę schylam i półtonem
Szepcę cicho: „Bij,
Demonie”.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.