Iskierka Istnienia
Czas to pojęcie względne...jednak pomimo tego jest go ciągle za mało...
Cyk cyk, pierwsza godzina,
Jasne światło okropnie oślepia
Czuję, że zimno mnie zewsząd ogarnia
Wydaję z siebie okrzyk istnienia
Czuję jak ręka me ciało przygarnia
Co ja tu robię, nic nie rozumiem
Pamiętam siebie czy może śniłem
Chcę się zapytać lecz mówić nie umiem
Nie wiem kim jestem czy kiedyś już byłem
Cyk cyk, minęła sekunda
Znowu mnie popchnął na Jolkę
A Jurek ciągle coś skarży
Któremu teraz wypowiem wojnę
A kogo postawię w forcie na straży
Klasówka znowu jest z angielskiego
Tomek powiedział że nie pomoże
Chyba nie spytam go nawet dlaczego
Udam chorego i spać się położę
Cyk cyk, kolejna uciekła
Nie wiem czy zacząć a namawiają
Nie chcę zapalić tego co oni
Sam nie wiem zresztą co oni tam mają
No niech ta Jolka znowu zadzwoni
Teraz egzamin ten najważniejszy
Trochę się boję ale podołam
Wiem że to jeden z tych najtrudniejszych
Może napisać dobrze go zdołam
Cyk cyk, pół życia za tobą
Ślub był wspaniały nie mogę zaprzeczyć
Przyjęcie cudowne i panna młoda
Tyle cudownych w prezentach rzeczy
A teraz „gorzko” niech każdy
zawoła
Następne cyk, więc żyj wspomnieniami
Dzieci wybyły z domu daleko
Żonka gotuje z przepisu zdrowego
Na grobie rozmawiam z ostatnim kolegą
W pamięci zaś problem rocznika starego
Kolejne Cyk, czas zero-zero
Żona odeszła, ja mam prawnuki
Problem ponownie w głowie dojrzewa
Pamiętam tu siebie czy w myślach mam
luki
Za późno teraz, mój umysł umiera
i prędzej czy później sie o tym dowiemy...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.