ja jestem sufitem, Ty mą podłogą
ja jestem sufitem,
Ty jesteś podłogą,
nieprzemierzoną,
często brzemienną
w skutkach.
zakochać się w Tobie,
to jak umrzeć,
by potem na nowo odrodzić się
ze swojego bólu i cierpienia.
ja wysoko ponad chmurami
tęsknie,
Ty łzy
zcałowywujesz
przytulając.
Ty moją ostoją,
gdy trudno.
ja często niezrównoważona,
smutna,
zagubiona.
Ty lekarstwem,
gdy źle.
Ja kocham.
Ty mnie nie.
Tylko przyjacielem jesteś mym. nadal czytam, ale nie komentuje.. brak czasu.
Komentarze (3)
sufit i podłoga...sugestia a górnej półki...
zakonczenie dementuje tresc....
Nic nie boli bardziej od milosci bez wzajemności.
... a co do tego hmm dale do myślenia bo niby podłoga
i sufit sa tak blisko ale prawdopodobnie nigdy się nie
spotkają nigdy nie poczują się na wzajem... ciekawe,,,
pozdrawiam