Ja, niiżej podpisany
Ja, niżej podpisany,
Sebastian Frohlich,
nie będąc zdrowym na ciele i umyśle,
przeprowadzając się z dniem XX.YY.ZZZZ do
domu Ojca
(a przynajmniej mając nadzieję na kwaterę
na łonie Abrahama),
kończę żywot,
tym razem na amen,
starając się żyć
według postanowień woli Bożej i świętego
miłosierdzia
a jako taki, zgodnie z praktyką innych
przedstawicieli
gatunku homo sapiens,
którzy poprzedzili mnie w tej drodze,
proszę wszystkich tych,
którzy przybywają
na to miejsce spoczynku
i czytają te słowa, o radość serca,
pokój ducha i uśmiechnięcie się do
siebie,
a dla siebie wypraszam modlitwę, odpust i
nawrócenie.
Bo choć, najzwyczajniej w świecie,
na chwilkę się rozłączamy
to spotkamy się kiedyś
w Nowym Jeruzalem.
Sebastian Frohlich
Nie bójcie się, po prostu kiedyś przyjaciółka zapytała mnie jakie chciałbym mieć epitafium. ;)
Komentarze (7)
ciekawie :)
pozdrawiam ciepło
Hmmmmm ciekawy temat,
Napisane sobie epitafium nie jest epitafium tylko
testamentem:), jednak czytając taki na cmentarzu
mogłoby powiać nadzieją wśród odwiedzających. Fajne.
Bardzo ciekawa refleksja na trudny temat.
mnie nie poruszyło, zbyt gęsto jak na epitafium
Poruszające... Pozdrawiam serdecznie +++
Dzisiaj Ty jutro ja a muzyka śmierci gra,
wierszem jej nie zatrzymasz, ona dobrze tu
się trzyma.